28 sierpnia 2014

Ateistyczny racjonalizm w rzeczywistości

Czas na typowy przykład racjonalnej, ateistycznej argumentacji :) Grafika z profilu Polska nie jest państwem wyznaniowym 2 i komentarze pod nią. W wielkim skrócie:

1. Pisz wyssane z palca bzdury
2. Lajkuj je i udostępniaj
3. W każdym komentarzu wykrzykuj, że ateiści - w przeciwieństwie do wierzących - są racjonalni, tzn. swoje twierdzenia opierają na rzetelnych dowodach, nauka rlz itd.
4. Nie potraf podać choćby jednego argumentu na poparcie swojej tezy, więc obrażaj i usuwaj komentarze.






Komentarz do braci ateistów:
Obrażacie Kościół jako ludzi, tworząc naprawdę urojone problemy, nie znając rzeczywistości Kościoła. Z chęcią podchwycicie każdą antyklerykalną bujdę Wybiórczej czy TVNu, żeby utwierdzać się w Waszej niewierze i poczuciu wyższości. W żadnym wypadku nie będziecie próbowali zweryfikować tych informacji - tutaj także racjonalizm nie działa. Nawet nie spróbujecie być choć minimalnie obiektywni dostrzegając też miliony wspaniałych osób tworzących Kościół - w tym też księży i ogrom dobra jaki on "wytwarza" choćby za pośrednictwem organizacji dobroczynnych, prowadząc też domy dziecka, hospicja, szpitale, schroniska dla bezdomnych, świetlice terapeutyczne, szkoły, fundując ubogim dzieciom wakacje, formując młodych ludzi z setkach wspólnot: ministranckich, akademickich czy dla dorosłych - w czym w znacznej części odciąża państwo, także finansowo. Mniej więcej połowa ateistycznych komentarzy to po prostu wyzwiska, wylewanie pomyj na Kościół, który przez wieki uformował tę rzeczywistość w której żyjecie (jak ktoś nie rozumie to niech sobie porówna z wolnością słowa w krajach islamskich). Dla Was każdy ministrant to ofiara księży pedofili, którzy stanowią 100% kleru jeśli nie więcej. To ma być racjonalizm? Raczej idiotyzm, gdzie zwykła nienawiść przysłania jakiekolwiek logiczne myślenie. Czy zastanawialiście się kiedykolwiek jak bardzo żałosne są te Wasze komentarze w oczach ludzi, którzy tworzą Kościół, niekoniecznie będąc księżmi? Są w nim częściej niż w niedzielę, prowadzą wspólnoty razem z księżmi, znają ich także jako przyjaciół, prowadzą finanse parafii, pracują w wielu radach parafialnych i diecezjalnych. W ateistycznym gronie każdy łyknie te Wasze bajki, ale czy zastanowiliście się nad tym, że może przeczytać je także ktoś inny, ktoś kto naprawdę wie jak jest "po drugiej stronie"? Bo on wie, a nie tylko w to wierzy - tak jak Wy.