12 listopada 2020

Dlaczego Kościół nie zamyka księży pedofilów w więzieniach?!

Najlepsze jest gdy antyklerykał, zwolennik rozdziału Kościoła od państwa, domaga się, żeby Kościół karał księży za pedofilię. Czyli tym samym Kościół musiałby uzyskać uprawnienia do zbierania dowodów (np. z monitoringu), przesłuchania świadków, zatrzymania podejrzanego, a więc musi mieć uprawnienia jak policja i sąd razem wzięte, czyli generalnie państwo w państwie XD

 Albo lepiej. Antyklerykałowie wierzą, że przeniesienie do innej parafii to forma ucieczki przed karą. Przeniesienie, które jest publiczne. Czyli cała parafia wie że ma nowego księdza i jak się nazywa, ale policja już go nie będzie mogła namierzyć bo się przeprowadził do innej gminy czy powiatu? XD

 Niech ktoś powie przestępcom, którzy uciekają za granicę, żeby uniknąć kary,  potem ekstradycji, że niepotrzebnie się trudzą. Wystarczy wyjechać do innej parafii XD

Swoją drogą gdyby Kościół naprawdę chciał ukryć pedofili to wykorzystywałby właśnie swoją siatkę dyplomatyczną do wywożenia ich z Polski. 

Ale oczywiście zawsze i wszędzie:


9 kwietnia 2020

Dlaczego Kościół się wtrąca do polityki?!

Dlaczego Kościół się wtrąca do polityki? A dlaczego nie? Pytam serio.

Jest to jeden z najpopularniejszych i zarazem najgłupszych argumentów antyklerykałów. Dlaczego wszyscy obywatele, np. aktorzy, przedsiębiorcy czy Adam Michnik, mają prawo mieszać się do polityki, a księża nie? Na tym polega zasad równości wszystkich obywateli? 

Przy tym niezłą hipokryzją jest to, że antyklerykałowie używający tego argumentu bardzo ochoczo mieszają się w sprawy Kościoła, postulując kapłaństwo kobiet, małżeństwa księży itd. No ciekawe...

16 lutego 2020

Czy głosowanie na PIS to grzech?

Niedawno Partia Kobiet ogłosiła koniec działalności w Polsce. Jej poparcie nigdy nie przekroczyło 1% ponieważ Polki na ogół nie utożsamiają się z postulatami feministek (albo utożsamiają się z nimi, bo nie zdają sobie sprawy, jak bardzo radykalne są te postulaty w rzeczywistości). Bardzo często zwolennicy lewicowych postulatów są w mniejszości, a mimo to dominują one w mediach czy życiu publicznym.

Czy zastanawialiście się jak to możliwe, że w Polsce, (a więc kraju zamieszkanym w większości przez katolików i innych konserwatystów, gdzie partia odwołująca się do katolicyzmu rządzi samodzielnie już drugą kadencję mając wielkie media, Sejm, Prezydenta, a do niedawna Senat), wartości konserwatywne są systematyczne eliminowane z przestrzeni publicznej? Nienarodzone dzieci są zabijane w szpitalach w majestacie prawa, konserwatywne projekty ustawodawcze typu Stop Pedofilii czy Stop aborcji są blokowane, elementy ideologii LGBT są systematycznie przemycane do szkół (np. „Tęczowe piątki” i zmiany w podstawach programowych WDŻ), pracownicy są zwalniani z pracy za głoszenie poglądów konserwatywnych (Ikea, Uniwersytet Śląski), w serwisach społecznościowych panuje cenzura dla twórców głoszących takie treści (Youtube, Facebook)? Jakby tego było mało, dzieje się to w skali większej niż za rządów PO czy SLD.


Przywiązanie do wartości konserwatywnych ze strony partii rządzącej polega jedynie na słowach i symbolicznych gestach. Dzieje się tak od 2007 roku, kiedy PIS odrzucił poprawkę do Konstytucji, która miała dodać, że „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia od momentu poczęcia". Po czym w poprzednich wyborach PIS znowu wystartował z hasłem walki z aborcją…

PIS odważnie uderza w środowiska sędziów, zadziera z Unią Europejską, ekologami itd., ale w kwestii konserwatywnej nie robi prawie nic. Pomimo to konserwatywni wyborcy dają się mamić jak dzieci. Są oni emocjonalnie przywiązani do partii często w sposób wręcz fanatyczny, dlatego nie weryfikują faktów, tj. realnych działań jakie podejmuje ta partia. Politycy świadomie wpływają na emocje wyborców, a ci wyłączają racjonalne myślenie, dając się wciągać w jałowe spory jak fanatyczni kibice za swoją drużyną.

A wystarczyłoby żeby zwolennicy wartości konserwatywnych w Polsce zagłosowali na jedną najbardziej konserwatywną partię. Jeśli ta partia nie zrealizowałaby swoich postulatów, to w następnych wyborach głos powinien zostać oddany na kolejną itd. Niestety dzięki naiwności konserwatywnego elektoratu i sprytnej polityce PIS, problemy te nie będą rozwiązane, co jest już jasne od wspomnianego 2007 roku. Co więcej, PIS zdaje się szantażować konserwatywny elektorat, że jeśli nie wygra PIS to zacznie rządzić lewica albo PO i wtedy się zacznie prawdziwa rewolucja w dziedzinie wartości. Ciekawe jest to, że podobny mechanizm można było zaobserwować w wielu krajach Europy Zachodniej.

Dlatego uważam, że nie ma większego zagrożenia w walce o wartości konserwatywne niż PIS, ponieważ trwoni on i „zamraża” potencjał konserwatystów w Polsce.