12 lutego 2018

Aborcja prawem kobiety, zwłaszcza w przypadku gwałtu czyli o tym dlaczego feminizm to największe dobro XXI wieku

W dyskusji o aborcji nie możemy zapomnieć o tych, które najwięcej zyskują na możliwości zabicia własnego dziecka, czyli o matkach. Opresyjny patriarchat i spora część medyków twierdzi, że zabicie dziecka nigdy nie służy matce, nie tylko ze względów moralnych i psychicznych, ale też z punktu widzenia zdrowia fizycznego. Tylko część zmian w organizmie związanych z ciążą jest widoczna dla każdej matki. Szkoda dla organizmu matki powstaje przede wszystkim w wyniku przerwania skomplikowanych mechanizmów związanych z ciążą, a jej skutki często obejmują nie tylko straty na zdrowiu fizycznym, ale także psychicznym. Abortowanie dziecka, które nawet nie rokuje żywego urodzenia, zmniejsza szanse na zdrowy rozwój kolejnej ciąży. Do tego dochodzą straty moralne - w wielu przypadkach zwycięstwo egoizmu oraz fałszywe poczucie, że człowiek jest samowystarczalny, jest panem życia i śmierci, a więc i często rozpad „związku” z mężczyzną, który z troski o ten związek właśnie (przenigdy dla własnej wygody!) namawia matkę do pozbycia się poczętego w wyniku niewinnych łóżkowych igraszek dziecka.

Ale kto by się tym przejmował? Jest przecież koronny argument: GWAŁT. Aborcja uwolni kobiety od skutków gwałtu. Nie ma tu znaczenia fakt, że to tylko promil przeprowadzanych aborcji. Co z tego, że dziecko poczęte w wyniku gwałtu, jest również dzieckiem matki, która ma je urodzić, składa się „w połowie” również z jej materiału genetycznego i rozwija się w jej łonie? Co z tego, że dziecko jest karane śmiercią za przestępstwo jego tatusia, który zapewne tej kary uniknie (tu już niestety feministki Wam nie pomogą, drogie Panie). No więc droga kobieto masz taki wybór: albo do końca życia wspominać traumę gwałtu, albo do końca życia wspominać traumę gwałtu i zabicia własnego dziecka. No i powiedzcie mi, czy feminizm nie jest cudowny?

I najważniejsze – feminizm walczy z tyranią mężczyzn. Mężczyźni od zawsze byli przeciwko kobietom, tak jak burżuazja przeciwko robotnikom, a obszarnicy przeciwko chłopom (Marks wiecznie żywy). Na szczęście okazuje się, że dziś jest wielu postępowych mężczyzn, którzy jednak popierają aborcję (=popierają kobiety). Aborcję popierają zwłaszcza ci mężczyźni, którzy seks i kobiety traktują jako rozrywkę (może to przypadek). I wiecie gdzie w tym wszystkim jest największy psikus? Już tłumaczę:

  • Kto łatwiej przejdzie syndrom poaborcyjnego lub w ogóle go nie odczuje? Mężczyzna! 
  • Kto na pewno nie dostanie innych powikłań zdrowotnych w wyniku przeprowadzonej aborcji? Mężczyzna!
  • Kto najczęściej zarabia na przeprowadzaniu aborcji? Mężczyzna! 
  • Kto może znaleźć sobie inną kobietę, gdy partnerka po przeprowadzonej aborcji ma problem z zajściem w kolejną ciążę? Mężczyzna!

Feminizm - największe dobro XX i XXI wieku dla kobiet.

Napisałem to ja,
biały mężczyzna, katolik, narodowiec, który zamiast na WOŚP daje na Caritas i który nie powinien się wypowiadać na tematy aborcji, bo nie jest kobietą (no chyba, że popiera aborcje)