Postawa typowego ateisty, który przygląda się Kościołowi "stojąc z boku",
a więc jest zmuszony tworzyć setki naiwnych historii i hipotez, którymi tłumaczy sobie fenomen wiary oraz potrzebuje nieustannie utwierdzać się w niewierze w Boga...
C Z Y M O Ż E . . .
kogoś, kto zamiast domyślać się i żyć w niepewności
po prostu ZAUFAŁ
ponieważ najzwyczajniej w świecie
postanowił p r z e k o n a ć się "na własnej skórze"
K i m j e s t B ó g
i jak można odczuć Jego obecność - Jego Miłość w życiu każdego z nas
tak k o n k r e t n i e . nie w teorii.
?
To drugie podejście jest chyba bardziej racjonalne, nie? To oczywiste, że zamiast się domyślać, lepiej spróbować.
[... spróbować, ale tak N A S E R I O , bez oszukiwania, np. podczas Spowiedzi Św.,
bez traktowania Go tak, jakby istniał tylko raz w tygodniu, przez 2 godziny na Mszy Św. ...]
bez traktowania Go tak, jakby istniał tylko raz w tygodniu, przez 2 godziny na Mszy Św. ...]
A więc - zapraszamy:
PS Od siebie dodam tylko tyle: warto spróbować ;)