3 grudnia 2011

Dlaczego krzyż powinien wisieć w miejscach publicznych?

1) SYMBOL CYWILIZACJI
Wbijam na petardzie do jednego z wielu polskich urzędów. Na ścianie wisi orzeł w koronie, oraz krzyż.

Gdybym musiał wybierać i usunąć jeden z tych symboli to wybrałbym godło.

Orzeł w koronie - herb jednego z rodów rządzących państwem polskim (Piastów) w związku z czym kojarzony z państwem polskim (mniej więcej od końca XIII wieku).

Krzyż – pomijając znaczenie religijne: 2000 lat tradycji i symbol całej cywilizacji. 
Chyba każdy zdaje sobie sprawę ile zawdzięczamy chrześcijaństwu jako cywilizacja. Ot choćby system powszechnej edukacji, uniwersytety, znajomość łaciny jako klucza do cywilizacji rzymskiej, transformację moralną od starożytności aż do dziś, nowatorstwo w rolnictwie, zapis nutowy, zegarek mechaniczny, rozwój astronomii i fizyki, ekonomii i logiki, sejsmologii i optyki, filozofii i teologii, działalność dobroczynną i charytatywną, podstawy i recepcję prawa, rozwój sztuki oraz wiele innych. Głodnych argumentów odsyłam do poprzednich moich wpisów:
Czemu ateiści nie postrzegają krzyża w taki sposób? Istnienie Boga mogą zanegować – dano im taki wybór – ale faktów historycznych nie mogą, chociaż usilnie próbują... A powieszenie krzyża obok godła państwowego ma uzasadnienie także niereligijne - godło określa naszą tożsamość państwową, a krzyż naszą tożsamość cywilizacyjną.

2) ZASADY DEMOKRACJI
Charakterystyczne dzisiaj dla poglądów lewicowych jest gwałcenie i ignorowanie woli większości oraz lansowanie pewnych trendów i wzorców wbrew społeczeństwu. Otóż zalegalizowanie związków homoseksualnych większości krajów zawsze odbywało się wbrew woli społeczeństwa. Z aborcją jest podobnie, bo przecież nie każdy człowiek ma w sobie odruch mordercy. Legalizacja narkotyków, refundacja in vitro itd. A jak jest z obecnością krzyża w przestrzeni państwowej?
  • Sondaż zdecydowanie antykatolickiej Gazety Wyborczej z października 2011: 70% Polaków za obecnością krzyży w miejscach publicznych. Co ciekawe w ankiecie zamieszczonej na stronie Wyborczej aż 85% internautów wyraża poparcie dla obecności krzyża (źródło).
  • Najnowsze badania CBOS88% Polaków zgadza się na obecność krzyża w miejscach publicznych (źródło).
  • Dane Katolickiej Agencji Informacyjnej: W 1991 r. jako wierzący (lub głęboko wierzący) określało się 89, 9 proc. Polaków, w 1998 r. - 95, 3 proc, a w 2002 r. - 92. proc. Przy tym za osoby głęboko wierzące uważało się w 1991 r. - 10 proc. wiernych, w 1998 r. - 16, 7 proc, a w 2002 r. 19, 8 proc. Podstawowe wskaźniki religijności, wiary i praktyki, pozostają stabilne: za ludzi wierzących uważa się dziś 92,9 proc. obywateli, a tylko 2,3 proc. określa się jako zdecydowanie niereligijni. Świadomość więzi z Kościołem ma 90 proc. Polaków. Niemal 90 proc. Polaków zgadza się na obecność krzyży w budynkach publicznych (źródło).
Wniosek: Skoro Sejm (a przynajmniej jego skład wybrany wolą większości) jest urzeczywistnieniem woli narodu, to krzyż - znak, który jest dla narodu tak cenny - powinien być w nim eksponowany obok orła w koronie i biało-czerwonej flagi.

3) OBOWIĄZUJĄCE PRAWO
Przepisy obecnie obowiązującej Konstytucji zobowiązują władze do bezstronności w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych oraz do zapewnienia swobody ich wyrażania w życiu publicznym (art. 25). Bezstronność ta oznacza, że wszelkie publiczne akty wiary wynikać mogą z inicjatywy ludzi, a nie z decyzji czy ograniczeń urzędnika.
A więc usunięcie krzyża z Sejmu z zastosowaniem przymusu państwowego (np. decyzją komisji sejmowej albo w wyniku uchwalenia ustawy) byłoby właśnie złamaniem tego przepisu Konstytucji. Tą ingerencją państwo polskie naruszyłoby zasadę bezstronności. Próżnia światopoglądowa nie istnieje: usunięcie krzyża jest opowiedzeniem się za ateistyczną wizją państwa.

PS Banalna refleksja na koniec:
Wg ateisty Pan Bóg nie istnieje. Więc co obchodzi ateistę wiszący na ścianie krzyż? Jako państwo nie mamy ważniejszych problemów?

26 listopada 2011

"Młot na ateistów" obchodzi roczek!

Dokładnie 24 listopada rok temu utworzyłem pierwszy wpis na tym blogu.

Po przeprowadzeniu setek rozmów z różnymi rodzajami ateistów zacząłem rozumieć jak beznadziejny i pozbawiony argumentów jest to światopogląd. Jedna wielka pustka i krzyk. Zauważyłem też, że o ile jest wiele stron ateistycznych opluwających Kościół i wiarę, o tyle bardzo mało jest witryn podejmujących polemikę z ateizmem. Wtedy jeszcze nie rozumiałem dlaczego, dziś już wiem :)


Niekończące się dyskusje do niczego nie prowadzą. Choć często wydaje nam się, że to argumenty nas przekonały, to tak naprawdę jest zupełnie inaczej. To my wybieramy sobie argumenty, które uzasadniają naszą postawę i stan naszego serca. Do sprzeciwu wobec aborcji nie doprowadziły mnie długie dyskusje, a Sakramenty, które zbliżają do Chrystusa. Ateista, który rozsiewa bajki o bestialskich morderstwach Kościoła w średniowieczu nie dlatego zrezygnował z wiary. Ale kłamstwa o kościelnej inkwizycji doskonale pozwalają mu wytłumaczyć się przed innymi i usprawiedliwić samego siebie.

Oczywiście nie uważam,że przez to mamy przestać rozmawiać. Rozmowa i debata są bardzo często impulsem, który w połączeniu z innymi, zmienia nasze myślenie i serce. Mimo że sprawy homoseksualizmu czy aborcji w większości z nas na szczęście nie dotyczą, to są one jakby papierkiem lakmusowym naszego posłuszeństwa Chrystusowi, który daje nam Kościół jako najprostszą drogę do Zbawienia.

I tak przez rok powstał ten blog - piękny pomnik kompromitacji ateizmu, bo ateizm sam w sobie jest kłamstwem: "Boga nie ma!", więc cała reszta też musi być kłamstwem. Parafrazując Biblię skażone drzewo wydaje skażone owoce. Dotąd udostępniliśmy Wam ok. 30 wyczerpujących wpisów, poruszając najpopularniejsze wśród ateistów tematy dotyczące Kościoła. Do Waszej dyspozycji są także zapisy dyskusji dot. tych artykułów - ponad 200 komentarzy na całym blogu. W ciągu minionego roku "Młot na ateistów" został odwiedzony prawie 20 000 razy, a artykuły tu zamieszczone były wykorzystywane w wielu dyskusjach na forach i stronach zarówno ateistycznych jak i katolickich.

Jako wierzący często musimy dawać świadectwo, musimy znać konkretne odpowiedzi na konkretne pytania: bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest  (1 P 3,15). Po drugie jeśli się kogoś kocha, chce się o nim wiedzieć jak najwięcej, także o Bogu. Stąd widzę sens prowadzenia takiego bloga i dzielenia się moimi poszukiwaniami z innymi. Nawet poprzez postawę ateisty Pan Bóg pokazuje, jak bardzo cierpi wewnętrznie i krzyczy dusza bez swojego Stwórcy. A ateiści nie mają żadnych hamulców w oczernianiu Kościoła i uzasadnianiu swojego wyboru (kiedyś na największym ateistycznym portalu znalazłem długi artykuł udowadniający, że mózgi wierzącego i niewierzącego znacząco różnią się między sobą :D )

Jednak uważam, że nie wszystko musimy wiedzieć i nie na wszystkie pytania musimy znać odpowiedź. Czasem nawet i w tej dziedzinie Chrystus chce, żebyśmy Mu zaufali. Wtedy rozmowa z ateistą staje się dla nas samych sprawdzianem naszego życia w wierze :)


PS Na koniec chcę podziękować wszystkim, którzy pomagali przy tworzeniu tego bloga: za napisane artykuły i komentarze, za rozmowy, które były dla mnie natchnieniem do tworzenia kolejnych wpisów oraz za modlitwę, za słowa wsparcia oraz krytykę. Dziękuję wszystkim niezależnie od wyznawanych poglądów. Dziękuję i proszę o wsparcie na kolejny rok, jeśli Pan pozwoli :)

11 października 2011

Opodatkowanie Kościoła

10% dla Ruchu Poparcia Palikota w ostatnich wyborach. Za co? Głównie za antykościelne poglądy i naczelne hasło: opodatkować Kościół. Aaa, jeszcze internet za darmo. (Okazuje się, że ateiści głosujący na Palikota okazują się w tym wypadku głęboko wierzącymi ^^)

Więc dzisiaj zszokuję Was drodzy ateiści: Kościół płaci podatki!

- Jeśli księża są zatrudnieni na umowę o pracę (np. kiedy uczą religii) płacą podatki dokładnie tak, jak wszyscy obywatele tego kraju.
- Jeśli pracują w parafii, to do urzędu skarbowego odprowadzają zryczałtowany podatek dochodowy obliczany w zależności od liczby mieszkańców, od przysłowiowej liczby „dusz”. Podatek ten płacą nawet wtedy, gdy te „dusze” nie praktykują czy nawet gdy deklarują się jako niewierzący.
- Działalność gospodarcza kościelnych osób prawnych jest opodatkowana wedle ogólnych zasad, tak jak innych instytucji.
- Działalność statutowa organizacji katolickich traktowana jest tak samo jak innych organizacji pozarządowych.
- Więcej na temat zasad na jakich Kościół płaci podatki w Polsce.

Co Kościół katolicki zawdzięcza partii Palikota? Nic. Co więcej, zgodnie z programem, będzie przez tą partię ograniczany i niszczony mimo, że należy do Niego ogromna część obywateli, a więc i podatników, a więc i wyborców w naszym kraju. I mimo to także z podatków Kościoła Ruch Poparcia Palikota będzie utrzymywany. Mamy prawo do sprzeciwu?

1) Zauważmy, że Kościół katolicki tworzą wierni. Każdy wierny w Polsce jest podwójnym podatnikiem: płaci podatki jak każdy obywatel oraz płaci podatki jako wspólnota wiernych (bo przecież skąd proboszcz ma płacić państwu jak nie z „tacy”?) Dlatego z punktu widzenia całego państwa podatnik-katolik jest bardziej cenny niż podatnik-ateista, bo do wspólnej kasy dokłada więcej.

2) Znaczna część mieszkańców naszego kraju to katolicy, stąd większa ilość uregulowań prawnych i dotacji dla Kościoła uzyskuje tu demokratyczne uzasadnienie. Pamiętajmy też ile zawdzięczamy Kościołowi w kształtowaniu się naszego państwa i cywilizacji (polecam poprzedni wpis pt. "Co ateiści zawdzięczają Kościołowi?")

3) Obecnie Kościół katolicki w Polsce prowadzi ogromną ilość hospicjów, szpitali, szkół, organizacji charytatywnych i dzieł pomocy dla zagranicy, ośrodków naukowych, poradni rodzinnych i psychologicznych, świetlicy terapeutycznych, organizacji przykościelnych zapewniających młodym kreatywnie spędzony czas we wspólnocie (np. duszpasterstwa akademickie) oraz rozwój talentów (np. chór, rozgrywki sportowe)... można jeszcze długo wymieniać.

Wobec tego, czy postulaty Palikota dotyczące ograniczania Kościoła (a więc wszystkich obywateli-katolików) są korzystne dla całego kraju?

Dlatego uważam, że program tej partii, bazujący wyłącznie na populizmie (atakowanie Kościoła i naiwne obietnice o darmowym internecie), jest zwyczajnie głupi i niezwyczajnie szkodliwy. Stąd też nie mogę zrozumieć tych 10% wyborców, którzy głosowali na tę partię...

PS Na koniec po raz kolejny puszczę oczko w stronę feministek i dodam, że w nowym Sejmie jest mniej więcej tylko samo kobiet ile było przed wejściem w życie parytetów.

6 października 2011

Bóg - morderca?

Nadszedł czas, aby rozprawić się raz na zawsze z tym, bardzo często przez ateistów powtarzanym mitem. W Biblii czytamy na przykład (księga Wyjścia 32,27-28): „Tak mówi Pan, Bóg Izraela: "Każdy z was niech przypasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie: kto swego brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego. Synowie Lewiego uczynili według rozkazu Mojżesza, i zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów” - i rzeczywiście, wystarczy wyrwać zdanie z kontekstu oraz dysponować odrobiną złej woli - i już oskarżenie gotowe - Bóg namawia do mordowania! Stąd już prosta droga do stwierdzenia, że chrześcijanie „Za wzór mają psychopatycznego mordercę, którego każdy normalny człowiek potępia a nie czci.” – jak wyraził się jeden z użytkowników portalu demotywatory.pl. Często też ateiści próbują wmówić nam, że ST i NT opisuje dwóch różnych Bogów - mordercę z ST i pełnego miłosierdzia w NT - podane niżej kontrargumenty mają więc na celu ukazanie, że Bóg zawsze był i będzie taki sam i że nigdy nie pragnął śmierci człowieka.


Kontrargument 1. Nie należy rozdzielać NT i ST
To właśnie Jezus objawił ludziom pełnię Boskich planów wobec człowieka. Kwintesencją „moralnych wymagań” Boga wobec człowieka jest treść Kazania na Górze, gdzie nastąpiła weryfikacja starotestamentalnych przykazań. Jezus o kwestii zabijania drugiego człowieka wypowiada się bardzo radykalnie: (Mt 5, 21-22):

„Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi.”

Należy sobie uświadomić, że to Jezus uczynił Stary Testament jednoznacznym. Księgi Starego Przymierza tylko „w NT uzyskują i ujawniają swój pełny sens i nawzajem oświetlają i wypełniają NT.” (św. Augustyn)

Kontrargument 2. Bóg jawi się jako miłujący pokój, a potępiający przemoc już w ST
Zaprzeczenie popularnej wśród ateistów myśli, jakoby Bóg był „schizofrenikiem”- miał dwie osobowości- mordercy z ST i pełnego miłosierdzia w NT.
a) Już na początku - w Księdze Rodzaju - zabójstwo, nawet pojedynczego człowieka, jest wyraźnie sklasyfikowane jako złe. Chodzi o zabójstwo Abla przez Kaina- do tego ostatniego skierowane są słowa (Rdz 4,10):
Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi!
b) Księga Psalmów - jest to przepiękna starotestamentowa historia wzajemnej miłości między Bogiem a człowiekiem. Wybrałem kilka fragmentów, będących świadectwem tych relacji:

Ps 4,4:
Pan mi okazuje cudownie swą łaskę, Pan mnie wysłuchuje, ilekroć Go wzywam.
Ps 23,1:
Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Ps 97, 10:
Pan miłuje tych, co zła nienawidzą, On strzeże życia swoich świętych, wyrywa ich z ręki grzeszników.

Ps 146, 8-9:
Pan przywraca wzrok niewidomym, Pan podnosi pochylonych, Pan miłuje sprawiedliwych. Pan strzeże przychodniów, chroni sierotę i wdowę, lecz na bezdroża kieruje występnych.
c) Obraz Boga miłującego pokój ukazuje znany fragment księgi Izajasza. Widzenie proroka dotyczy idealnej przyszłości „końca czasów”, jakiej Bóg życzyłby sobie dla ludzkości, gdy prawo Pańskie będzie w pełni respektowane. Wtedy to wszystkie ludy (Iz 2,4):

swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny.

d) I jeszcze fragment z księgi Ozeasza, który ukazuje, że Bóg kocha człowieka nawet, gdy ten odstępuje od Niego (Oz 11, 1-2):
Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem,
i syna swego wezwałem z Egiptu.
Im bardziej ich wzywałem,
tym dalej odchodzili ode Mnie,
a składali ofiary Baalom
i bożkom palili kadzidła.
Kontrargument 3. Śmierć jest wynikiem grzechu
Każde świadome odrzucenie Boga, przybliża nas jednocześnie do śmierci. I tylko uświadamiając sobie tę prawdę, potrafimy ocenić sytuację mieszkańców Sodomy i Gomory, czy ludzi pochłoniętych wodami potopu. Miłosierdzie Boże nie pozwala na śmierć sprawiedliwych, jednak 
nie może nic zrobić w przypadku, gdy człowiek od Boga świadomie się odwraca, nad używając Bożego miłosierdzia. Jest to jeden z grzechów przeciw Duchowi Świętemu, które według słów Jezusa nie będą odpuszczone (Mt 12, 32) „ani w tym wieku, ani w przyszłym”. Sytuacji, gdy grzech ciężki powodował śmierć fizyczną jest w ST wiele: zagłada Sodomy i Gomory, potop, czy rozstąpienie się ziemi pod bluźniercami (Lb 16, 28-33), lecz nie brak ich również w NT- Dzieje Apostolskie (rozdz. 5) opisują nagłą śmierć Ananiasza i Safiry, którzy skłamali mówiąc, że oddali cały swój majątek na potrzeby wspólnoty, podczas gdy część zatrzymali dla siebie.
Jak już zostało powyżej wspomniane, nagła śmierć nie dotykała ludzi sprawiedliwych. Z Sodomy niemal siłą został przez „mężów Bożych” wyprowadzony Lot z rodziną (Rdz 19,16), także rodzinę Noego Bóg uratował, nakazując mu zbudować Arkę. Wierni Bogu cieszyli się długowiecznością (np. Noe wg Biblii żył 950 lat)- długie lub krótkie życie są celowo skontrastowane jako odpowiednio oznaka Bożego błogosławieństwa i kary za grzechy. Sprawiedliwi ze ST po śmierci dostąpili również nagrody wiecznej- dokonało się to w Wielką Sobotę, gdy Jezus „zstąpił do krainy zmarłych” i „Otworzył (…) bramy nieba sprawiedliwym, którzy Go poprzedzili.” (KKK 635)

W Starym Testamencie często możemy przeczytać, że Pan Bóg "zapłonął gniewem". Gniew Boga mówi nam, że Jego miłość nie zamierza tolerować niczego, co przeszkadza życiu, lub je niszczy, mówiąc krótko niczego, co nazywa się złem. Jeżeli Bóg kocha naprawdę, nie może być obojętny widząc swoją miłość wyszydzoną, odrzuconą, ponieważ oznaczałoby to, że pogodził się z tym, że Jego plan, aby dać pełnię życia, nie powiedzie się.

Kontrargument 4. Zabijanie w Imię Boga nie równa się woli Bożej
Zdanie to pozwala prawidłowo ocenić niektóre fragmenty ST, jak choćby ten cytowany we wstępie. Wystarczy przeczytać cały rozdział 32 Księgi Wyjścia, a dowiemy się, że to nie Bóg nakazał wymordować Izraelitów czczących złotego cielca- to prawda chciał zesłać na nich zagładę (byli bluźniercami), ale usilnie proszony przez Mojżesza (Wj 32, 14): „zaniechał zła, jakie zamierzał zesłać na swój lud.

Podobnie w księdze Jozuego, gdzie czytamy np. (Joz 8,1-2) „Wtedy Pan rzekł do Jozuego: Nie bój się i nie trać odwagi! Weź ze sobą wszystkich wojowników, powstań i wyrusz przeciw Aj. Patrz: oto wydaję w twoje ręce króla Aj, jego lud, miasto i kraj.” . Ze względu na burzliwy czas, w jakim powstawał tekst (najazd Asyryjczyków, a później Babilończyków) można przypuszczać, że Imię Boże zostało tu użyte w celu podniesienia na duchu współczesnych tekstowi Izraelitów, a nie opisuje rzeczywistej relacji między Bogiem a człowiekiem.

Podsumowując
W kontekście powyższych treści należy po raz kolejny uznać słuszność słów Jezusa (Mt 11,27): „Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić.”. Jeśli ktoś próbuje budować obraz Boga tylko na podstawie wyrwanych z kontekstu fragmentów Starego Testamentu (jak np. czołowy doktryner ateistów Richard Dawkins) należy mu zarzucić złą wolę. Racjonalnie podchodząc do sprawy, powinno się przecież uwzględnić całość wiedzy o Bogu zawartej zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie. Poza tym należy uświadomić sobie, że Biblia nie jest opisem idealnej w 100% relacji Bóg - człowiek – znajdziemy tam (może nawet przede wszystkim) historie ludzkich błędów, błądzenia i niezrozumienia Bożych planów. I najważniejsze - jeśli szczerze otworzymy się na Słowo Boże, to zrozumiemy, że przyczyną wszelkiego zła i śmierci był i jest zawsze grzech, a nie Bóg.

Życzę czytelnikom, aby otworzyli się na głos Boga, który wciąż "stoi u drzwi i kołacze" do serca każdego z nas

PS. Szczególne pozdrowienia dla Aleksandry W. która ze zniecierpliwieniem czekała na ten wpis:)

2 października 2011

Aborcja

10 centymterów wzrostu, bijące serce. Na końcu ruchliwych rączek zaciśnięte piąstki z małymi paznokietkami. Pracujące nerki i jelita. Wciąż rozrastający się mózg z ostatecznie wykształconą już strukturą. Na twarzy można zaobserwować miny oraz pierwsze umiejętności, np. ssanie. Dziecko reaguje na ruchy mamy. I ucieka od zimnego przyrządu abortera. 

Oto opis dziecka 12-tygodniowego, które w myśl obowiązującej w Polsce ustawy można bezkarnie zamordować. Jest to precedensowe rozwiązanie, bo w całym naszym systemie prawnym nie ma ani jednego innego przypadku, w którym osoba niewinna ponosi odpowiedzialność za przestępstwa (np. gwałt) i czyny zabronione (np. stosunki seksualne nieletnich) innych osób (w tym wypadku swoich biologicznych rodziców). Sprawiedliwość?
Stwierdzenie, że indywidualne ludzkie życie rozpoczyna się w momencie poczęcia z naukowego punktu widzenia jest poprawne.
M. Matthews-Roth, profesor z Uniwersytetu Harvarda
Aborcja nie jest kwestią światopoglądu, początek ludzkiego życia nie jest kwestią do uzgodnienia. To fakt naukowy. Po zapłodnieniu nie ma już ani jednego momentu, ani jednego procesu biologicznego, który inicjuje życie, który nadaje temu życiu nowy kształt. Od momentu poczęcia człowiek nieustannie się rozwija, zmienia fizycznie i psychicznie, aż do śmierci.


Dzień 1. Już w momencie poczęcia zostają określone takie cechy dziecka jak: płeć, kolor oczu, włosów, tendencja do wysokiego lub niskiego wzrostu, krzepkie zdrowie lub skłonność do pewnych chorób.
Dzień 21. Zaczyna bić serce dziecka, kształtuje się mózg.
Tydzień 6. Tworzy się szkielet dziecka. Funkcjonują już nerki, płuca, wątroba i serce. Rejestruje się już fale elektromagnetyczne wysyłane przez mózg człowieka.
Tydzień 9. Dziecko odczuwa ból już niemal całą powierzchnią ciała. Reaguje na ból jak dorosły człowiek - odsuwa się od źródła bólu, przesuwa w tył, gwałtownie rusza rękami i nogami, wykrzywia twarz.
Tydzień 10. Działają wszystkie organy. Ukształtowały się nóżki i rączki. Na palcach rąk wykształciły się linie papilarne. Dziecko reaguje na bodźce zewnętrzne, odczuwa ból. Dalszy rozwój polega jedynie na doskonaleniu pracy istniejących już narządów i wzroście człowieka.
Tydzień 12. Dziecko potrafi podkurczać nogi, obracać stopy i prostować palce u nóg, zaciskać piąstkę, marszczyć brwi. Wykazuje w swoim zachowaniu i budowie indywidualne cechy; odczuwa i reaguje na stany emocjonalne matki. Funkcjonują już wszystkie narządy: i tak np. wątroba wytwarza żółć, trzustka - insulinę, a przysadka mózgowa - hormon wzrostu. Dziecko osiąga około 9 cm wzrostu i 30 g wagi.
Tydzień 16. Dziecko wykonuje ok. 20 tysięcy ruchów w ciągu dnia, które można zaklasyfikować do kilkunastu schematów ruchowych. Serce przepompowuje dziennie ok. 30 litrów krwi. Dziecko jest już wrażliwe na smak wód płodowych. Im słodsze wody, tym dziecko wolniej je połyka, dokładniej smakując, a jego serce bije szybciej.
Tydzień 17. Dziecko ćwiczy ruchy ssące warg.
Tydzień 20. Dziecko nabywa umiejętności funkcjonowania w dwóch stanach: czuwania i snu. Matka może stwierdzić, że dziecko śpi, ma czkawkę, kopie czy przeciąga się po spaniu.
Tydzień 24. Między 70 tysiącami komórek tkanki mózgowej wielkości łepka od szpilki istnieje 124 miliony połączeń. Około 50 proc. dzieci w tej fazie rozwoju reaguje na silny dźwięk opóźnioną reakcją przestrachu. 
Tydzień 26. Przedwcześnie urodzone dziecko jest już w stanie przeżyć. Reaguje wzmożonymi ruchami na nagłe oświetlenie brzucha matki.
Tydzień 40. Rodzi się dziecko - po 9 miesiącach życia w łonie matki, osiągnąwszy ciężar ciała około 3500 g i wzrost około 54 cm. 
opracowała dr nauk med. Józefa Deszczowa
Życie nie tylko można, ale trzeba jasno definiować: rozpoczyna się od poczęcia. Osoba poczęta jest istotą ludzką, nie ma takiego momentu podczas życia płodu, w którym mogłoby dojść do zmiany niczego w coś, przekształcenia czegoś, co nie jest osobą w człowieka. Życie jest nieprzerwanym procesem – od swojego początku, od zapłodnienia do końca.
dr Bernard Nathanson
Po zapłodnieniu, to jest zespoleniu się jądra komórki jajowej z jądrem plemnika (co następuje w jajowodzie, blisko jego ujścia od strony jajnika) powstaje całkowicie nowa, odbiegająca od genotypów rodzicielskich, odrębna jakość genetyczna – nowa osoba ludzka. Zestaw jej genów w komórkach somatycznych nie ulegnie już zmianie do końca życia.
prof. dr hab. Bolesław Suszka, biolog, pracownik naukowy PAN
Dzięki nadzwyczajnemu postępowi techniki wtargnęliśmy do prywatnego życia płodu (...). Przyjęcie za pewnik faktu, że po zapłodnieniu powstała nowa istota ludzka, nie jest już sprawą upodobań czy opinii. Ludzka natura tej istoty od chwili poczęcia do starości nie jest metafizycznym twierdzeniem, z którym można się spierać, ale zwykłym faktem doświadczalnym.
prof. dr med. J. Lejeune, kierownik Katedry Genetyki na Uniwersytecie im. R.Descartesa w Paryżu
Jak dotąd w tym wpisie ani razu nie odwołałem się do Biblii czy Katechizmu. Współczesna nauka, dzięki możliwości obserwacji dziecka już od momentu poczęcia, a także dzięki informacjom jakie mamy na temat samego procesu zapłodnienia, daje jednoznaczną odpowiedź.


Kto z nas może powiedzieć tej kobiecie, że nie miała prawa się urodzić? A jednak ludzie - także rodzice - odebrali jej to prawo...

Zabójstwo niewinnej osoby ludzkiej jest nie do pogodzenia z uczestnictwem w Eucharystii – jak podkreśla Benedykt XVI. W związku z tym każdy przejaw uczestnictwa w morderstwie aborcji zrywa więź człowieka z Bogiem i Kościołem. Tyczy się to nie tylko osób bezpośrednio zaangażowanych w aborcję („rodziców” i „lekarzy”), ale także osoby namawiające do aborcji – w tym polityków. W obliczu nadchodzących wyborów parlamentarnych głosowanie na partie popierające aborcję (w Polsce są to Ruch Palikota, SLD, PO) jest dla katolika niedopuszczalne. To grzech sprzeniewierzenia się nauce Chrystusa i Jego Kościoła, grzech przeciwko życiu, którego jedynym dawcą jest Pan Bóg.
Codziennie w naszym kraju zabijamy tyle dzieci, ile liczy przeciętna klasa – powiedział kard. Kieth O’Brien w 30. rocznicę wprowadzenia w Wielkiej Brytanii prawa dopuszczającego zabijanie nienarodzonych. – Czy potraficie sobie wyobrazić: dwie masakry z Dunblane codziennie. Kiedy uda się to wreszcie powstrzymać? – pytał. A tym, którzy oczekują od Kościoła popierania każdej zbrodni o ile tylko jest ona zgodna z prawem państwowym przypominał. – Nie mogę zmienić nauczania Chrystusa. Nie mogę zmienić Dekalogu. Zostałem wyświęcony po to, by nauczać i głosić: Nie zabijaj! – powiedział.


Infans conceptus pro nato habetur quotiens de commodis eius agitur - Dziecko poczęte uważa się za urodzone, ilekroć chodzi o jego dobro.
Sentencja starożytnych Rzymian.

Jeśli możemy zaakceptować to, że matka zabija swoje dziecko, to jak możemy mówić innym ludziom, by nie zabijali drugiego człowieka?
Matka Teresa z Kalkuty

Żądamy przerobienia pałaców arcybiskupich na kliniki aborcyjne
Hasła feministek z tegorocznej manify w Warszawie.

Osobiście zastrzelę tego idiotę, który chciałby wprowadzić w życie przepisy zabraniające aborcji na wschodnich terenach okupowanych.
Adolf Hitler jako pierwszy zalegalizował aborcję w Polsce 9 marca 1943


Jak uzupełnienie wpisu polecam także:
- mój poprzedni post pt. "Nawróceni ateiści"
- zapis audio konferencji ks. Piotra Pawlukiewicza
- książkę Joanny Najfeld i Tomasza Terlikowskiego pt. "Agata - anatomia manipulacji"

24 sierpnia 2011

Ateizm jest niemęski

Nowoczesna era nienawidzi tajemnicy; rozpaczliwie pragniemy środków kontrolowania naszego życia i wydaje się, że ostateczną Wieżę Babel znajdziemy w metodzie naukowej. Oczywiści nauka daje wiele korzyści służbie zdrowia, medycynie, transportowi itd. Jednak najgorsze jest to, że my usiłujemy wykorzystać te metody, aby oswoić pustynię duchowego przyczółka.
[cytat z książki Eldredge J., Dzikie serce – tęsknoty męskiej duszy, Poznań 2003.]
Najbardziej skrajną postawą w tym względzie jest właśnie ateizm, który nie potrafiąc kontrolować ludzkiej duchowości za pomocą nauki, chce udawać, że duchowy wymiar ludzkiego życia w ogóle nie istnieje (lub co najwyżej ogranicza się go do psychologii i innych tego typu nauk). To wielkie kłamstwo, ponieważ każdy człowiek funkcjonuje na dwóch płaszczyznach: w zwykłej namacalnej codzienności oraz w rzeczywistości wiary. Ateista świadomie rezygnując z tej drugiej staje się człowiekiem ograniczonym. Stąd dyskusja z ateistami na tematy wiary jest pozbawiona sensu, ponieważ wtedy porozumienie istnieje tylko na płaszczyźnie namacalnej codzienności. Z ateistą można dyskutować o budowie autostrad czy o pogodzie, ale nie o wierze.
Człowiek bez wiary jest tylko półczłowiekiem. - Johann Wolfgang Goethe
Ateizm odczłowiecza, co widać choćby w takim wielkim poparciu ateistów dla mordowania nienarodzonych, cierpiących, biednych czy dla seksualnych postaw sprzecznych z naturą ludzką (homoseksualizm, antykoncepcja). Ateizm odczłowiecza, a więc i wyklucza tolerancję, co mogliśmy obserwować całkiem niedawno podczas tegorocznych Światowych Dni Młodzieży w Hiszpanii: wrzask, obelgi, czarne stroje, ćwieki, mocny czarny makijaż, brutalna wrzeszcząca muzyka, flagi z trupimi czaszkami, obrażanie Papieża, naśmiewanie się z wartości i z Boga, którego 2 mln wyznawców przyjechało z całego świata do Madrytu – oto co ma ludzkości do zaoferowania ateizm. Kolejny przykład: postawa Nergala, deathmetalowego muzyka, który w wymownym geście podarcia Biblii pokazał, że ma w dupie wszystkich chrześcijan i że nie ma zamiaru liczyć się z ich uczuciami i z wartościami które oni wyznają. Oto tylko dwa przykłady ateistycznej „tolerancji”. Ateizm to ucieczka od rzeczywistości w kłamstwo, tak samo jak alkoholizm, narkomania czy pornografia.


Ateiści często stosują podobną argumentację:
Nie wierzę w Boga ponieważ sama idea kogoś nadprzyrodzonego to głupota. To głupota ponieważ najzwyczajniej na świecie nie da się udowodnić Jego istnienia i tego, że nas stworzył. Nie mam żadnych podstaw, żeby wierzyć.
Słucham tych słów i krew mnie zalewa. Nie, nie dlatego, że człowiek który je wypowiada nie wierzy w Boga, bo to jego świadomy i wolny wybór. Krew mnie zalewa, bo słowa te wypowiada mężczyzna. Mężczyzna, którego powinna cechować ciekawość w poszukiwaniu tego co jeszcze nieznane. Odwaga w odkrywaniu tajemnic połączona nawet ze sporą dawką szaleństwa. Waleczność w realizacji najbardziej skrytych marzeń. Chęć ciągłego budowania, tworzenia czegoś od zera. Brak strachu przed wielkimi wyzwaniami, brak strachu przed ryzykiem, brak strachu przed nieznanym, brak strachu przed własnym życiem. To są cechy wpisane w serce każdego mężczyzny, o tych cechach każdemu mężczyźnie przypomni każda kobieta. Od tego nie ma ucieczki :)

Ateizm to tchórzostwo, brak wiary to tchórzostwo!
Bieg wydarzeń zmieniają tylko wizjonerzy i ludzie wielkiej wiary. Wyobraźcie sobie króla Władysława Jagiełłę dowodzącego wojskami polskimi pod Grunwaldem, który oświadcza, że nie będzie walczył z Krzyżakami, bo nie ma pewności czy walka będzie wygrana. Tchórz! W rzeczywistości Jagiełło mimo technicznej przewagi Krzyżaków dokonał jednej z najsławniejszych wiktorii oręża polskiego. Wyobraźcie sobie sławnego odkrywcę Krzysztofa Kolumba, który po zdobyciu zgody króla i funduszy na podróż oznajmia swojej załodze, że nie wyruszy na odkrywanie nowych lądów, ponieważ nie ma pewności co do istnienia nowych nieodkrytych jeszcze lądów. Tchórz!  Wręcz przeciwnie, Kolumb, wbrew zdrowemu rozsądkowi, na podstawie błędnych obliczeń i przy całym ograniczeniu ówczesnej wiedzy i nauki dokonał epokowych odkryć. Wyobraźcie sobie pierwotnego mężczyznę, który rezygnuje z polowania na niedźwiedzia, bo przecież ten go może zabić.  Tchórz! Dzięki odwadze i determinacji naszych przodków istnieje nasza cywilizacja. (Amazonki i inne kultury matriarchalne jednak nie przetrwały - to taka kąśliwa uwaga w stronę feministek :P).

Drogie Panie, wyobraźcie sobie faceta, który rezygnuje ze swoich życiowych ambicji z obawy przed tym, że im nie podoła. Drogie Panie, wyobraźcie sobie faceta, który nie podejmuje ryzyka i codziennie chce się z wami spotykać w tym samym miejscu co zawsze, bo tak bezpieczniej. Nuda. Drogie Panie, wyobraźcie sobie faceta, który wstydzi się publicznie przyznać do Jezusa Chrystusa ze strachu przed ludźmi. Drogie Panie, wyobraźcie sobie faceta, który zapewnia Was o swojej miłości, a jednocześnie rezygnuje ze sakramentalnego związku, tłumacząc się tym, że przecież nigdy nie wiadomo jak to będzie w przyszłości… To jest prawdziwa miłość?! Strach, obłuda, kłamstwo i tchórzostwo! (Niestety ostatnio tzw. „związki na kocią łapę” albo „wolne związki” są bardzo często spotykane, ponieważ kłamcy i tchórze uwielbiają uciekać od wyzwań i odpowiedzialności.) A to nie jest męskie.

Drogie Panie wyobraźcie sobie faceta, który nie potrafi zawalczyć o Wasze serca. I nie mówię tu o grze, manipulacji, o maskach macho, o podrywie na dyskotekach i seksie w klubowych toaletach (taka postawa zbudowana jest przecież na własnych kompleksach i poczuciu małości, dodatkowo nie szanuje się w tym wypadku kobiety, traktując ją jako „towar”, który można „zbajerować” dla własnej przyjemności, a to także nie jest męskie.)



I w końcu wracamy do faceta, których nie szuka Boga w swoim życiu, ponieważ, nie ma pewności czy Pan Bóg istnieje. Dlaczego zgubił on te wszystkie cechy, które charakteryzują prawdziwego mężczyznę?
A przecież to jest tak fascynujące, że obok pojęcia wiedzy Pan Bóg skonstruował pojęcie wiary i się w nim ukrył. To właśnie w pojęciu wiary zawierają się Zaufanie i Ryzyko, Przygoda i Wypróbowanie czegoś nowego, zupełnie nieznanego, tak mocno wpisane w serce każdego mężczyzny. Każdego dnia stajemy nad wielką przepaścią. Albo tchórzymy i ciągle stoimy w miejscu, albo zaufamy Chrystusowi, zamykamy oczy i skaczemy. A On nas unosi i prowadzi :)
U Boga nie ma gotowych formuł. Kropka. Zatem nie ma formuł dla człowieka, który za Nim idzie. Bóg jest Osobą, a nie doktryną. On nie działa jak system – nawet teologiczny – ale z całą oryginalnością prawdziwie wolnej żywej Osoby. „Królestwo Boga nie jest bezpieczne – mówi arcybiskup Anthony Bloom. – Trzeba do niego wejść, a nie tylko szukać o nim informacji”. [cytat z książki Eldredge J., Dzikie serce – tęsknoty męskiej duszy, Poznań 2003.]
Stąd wniosek prosty: męska wiara jest dla facetów z jajami, dla szaleńców nie bojących się ryzyka i zmian. Taaak, dzisiaj w naszych kościołach spotkamy wielu facetów, którzy zamiast odkrywać swoją męskość i szukać męskości w Kościele, wybierają kobiecą religijność albo uciekają w ateizm. Bo tak łatwiej? Bo to nie wymaga wysiłku? Nie dziwmy się, że w kościołach mamy tak mało facetów. Bo facet musi walczyć, musi być twórczy, stąd paradoksalnie to właśnie większość wspólnot przykościelnych jest zdominowana przez mężczyzn. Ostatni wniosek: odwaga i podejmowanie ryzyka to niezbędne cechy do zbudowania prawdziwe męskiej relacji z Bogiem. Popatrzcie na Chrystusa. Popatrzcie na świętych, na męczenników, na Apostołów – oni wszyscy to faceci z jajami!

PS Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie książka Johna Eldredge, pt. Dzikie serce – tęsknoty męskiej duszy, a cały wpis dedykuję Tej, która rok temu sprezentowała mi tę książkę.

31 lipca 2011

Nowi redaktorzy bloga poszukiwani!

:) Mam dobry pomysł, a nawet więcej: wizję! Chciałbym trochę zmienić formułę tego bloga, żeby nie był on zbiorem wyłącznie moich prac i wypowiedzi. Wspiera mnie już pierwszy redaktor - Wojcimierz, który jak dotąd zamieścił trzy swoje wpisy:
Ale to wciąż mało, wobec tego szukam kolejnych disserów ^^
Zapraszam wszystkich chętnych do redakcji tego bloga: wierzących katolików, apologetów itd. - ludzi, których Pan Bóg obdarzył umiejętnościami i powołuje do bronienia wiary katolickiej. Bo żniwo jest wielkie, ale robotników mało :)

Dzięki ateistom mamy zapewnioną niewyczerpalną kopalnię tematów :D a sam blog jest całkiem popularny: po pierwszych siedmiu miesiącach działalności uzyskaliśmy dwanaście tysięcy wyświetleń i sporą ilość komenatrzy.

Więc czekam na Wasze zgłoszenia - oto moje konto, znajdziecie tam adres e-mail, na który możecie przysyłać swoje zgłoszenia, pytania itp.  Zapraszam i zachęcam, odwagi! :) Przy okazji proszę o cierpliwość, bo nieprędko będę miał okazję odpisać.

21 lipca 2011

Chrześcijaństwo - fenomen religii

Co tu dużo mówić: chrześcijaństwo jest fenomenalne. I nad tym fenomenem warto się na chwilę zastanowić (oczywiście jak zawsze na tym blogu zajmę się fenomenem chrześcijaństwa jako religii, a nie jako życiowej drogi do zbawienia większości ludzi na świecie). Więc zaczynamy:   

JEDYNA PONADKULTUROWA I PONADREGIONALNA RELIGIA NA ŚWIECIE
Zwróćmy uwagę, że wszystkie religie świata są związane z konkretną kulturą i regionem geograficznym, np.:
  • Judaizm – naród Żydowski, okolice Palestyny. 
  • Islam – regiony zamieszkiwane przez Arabów. 
  • Hinduizm - mieszkańcy Półwyspu Indyjskiego. 
A chrześcijaństwo? 
Chrześcijaninem jest Amerykanin i Europejczyk korzystający z najnowszych zdobyczy cywilizacji, Murzyn zamieszkujący ubogą Afrykę, Chińczyk czy Arab wierzący w Chrystusa mimo wielkich prześladowań i ogromnego ryzyka utraty życia ze względu na wiarę, mieszkaniec Ameryki Południowej odmawiający Koronkę do Miłosierdzia Bożego w slumsach Buenos Aires, Rosjanin, który ciągle pielęgnuje wiarę w Chrystusa mimo wielu lat brutalnej i przymusowej ateizacji społeczeństwa w epoce komunizmu… To jest fenomen! Tak jak powiedział Jezus Chrystus: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu (Mk 16,15) Św. Paweł dodaje: Teraz już nie ma Greka ani Żyda, wszyscy są braćmi w Jezusie Chrystusie. A my widzimy, jak te słowa stają się rzeczywistością! To jest niesamowite :)   

ISTNIENIE KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO
Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą - oto kolejne słowa Chrystusa skierowane tym razem do swojego ucznia Szymona (Mt 16, 18) I oto mamy kolejny fenomen. Kościół wciąż istnieje, już od ponad 2 000 lat. A nie powinien! Racjonalnie patrząc na historię Kościół nie miał żadnych szans, żeby przetrwać. Wszyscy walczyli z Kościołem: cesarze Imperium Rzymskiego, plemiona barbarzyńskie, a potem cesarze niemieccy, ateiści, przywódcy ZSRR czy III Rzeszy... Tych mocarstw dawno już nie ma, a w niewielkim Watykanie wciąż zasiada głowa Kościoła Katolickiego!   

JEDNOŚĆ KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO
Dzisiaj na Mszy św. w Twoim Kościele usłyszysz Słowa Ewangelii według św. Mateusza z rozdziału 13. wersety 10-17. Dokładnie taki sam fragment Pisma św. usłyszy wierny uczestniczący we Mszy św. w Moskwie, Toledo, San Francisco czy w Calgary. Te same normy moralne obowiązują wszystkich Katolików na całym świecie. Ten sam Papież, to samo kapłaństwo, te same sakramenty. Czemu lub komu Kościół zawdzięcza ta jedność? Chyba nie szwajcarskim halabardnikom pilnującym malutkiego Watykanu :) Duch święty – oto jest odpowiedź!   

PRZEŚLADOWANIA
Kolejny fenomen: męczennicy. I już słyszę głosy sprzeciwu: „zaraz zaraz, przecież Islam też ma swoich męczenników za wiarę”. Jednak tu jest wielka różnica: ludzie oddający życie za Chrystusa nie giną z powodu nienawiści czy wieloletnich szkoleń pt. "jak zabić jak najwięcej ludzi?". Doskonale wiemy jak łatwo się nakręcić nienawiścią (patrz: III Rzesza). Męczennicy chrześcijańscy giną zupełnie niewinnie, z miłości, „jak baranki na rzeź prowadzone”. To budzi podziw. Chrześcijaństwo to najbardziej poniżana, wyśmiewana i prześladowana religia świata, a mimo to liczba jej wyznawców nieustannie rośnie od samego początku.   

Podsumowując tą minianalizę wydaje mi się, że nawet najbardziej sceptyczny ateista powinien teraz pomyśleć o chrześcijanstwie: coś w tym jest. A może Ktoś...? :)

Myślę, że dobrym uzupełnieniem tego artykułu będa poprzednie moje wpisy:
PS Wpis na życzenie użytkownika "Miłość" - pozdrawiam.

4 lipca 2011

Dlaczego liberalizm nie jest drogą dla Kościoła?

Kościół katolicki i jego nauczanie traci moc oddziaływania na społeczeństwa krajów, zwłaszcza zachodniej Europy- jest to z pewnością jeden z poważniejszych problemów Kościoła w dzisiejszych czasach. Jednym z nurtów, mających przynieść uzdrowienie jest tzw. liberalna reforma Kościoła. Ważnym wydarzeniem w historii tego ruchu było wydanie przez 144 niemieckojęzycznych teologów w lutym br. swoistego manifestu „Kościół 2011: Konieczny przełom” („Kirche 2011: Ein notwendiger Aufbruch”). Przekazana opinii publicznej przez „Süddeutsche Zeitung” publikacja zawiera propozycje reform, jakie Kościół powinien zastosować, aby osiągnąć tytułowy „przełom”, m.in. zniesienie celibatu, wyświęcanie kobiet na kapłanów, czy demokratyczne wybory na proboszczów i biskupów. Podobne głosy pojawiają się także w Polsce- nasz zbyt konserwatywny Episkopat powinien otworzyć się na zmiany, bo to jedyna droga na zatrzymanie ludzi w kościołach.
Stoję na stanowisku, że ratowanie katolicyzmu przez liberalizację nie tylko nie przyniesie skutku, ale może w znacznym stopniu zaszkodzić, przez odcięcie się od korzeni, zburzenie filarów, na jakich Kościół od wieków się wspiera. Oto kilka podstawowych założeń nurtu liberalnego wraz z wykazaniem, dlaczego nie są one dobrą drogą dla uzdrowienia Kościoła:
  • · Złagodzenie dyscypliny moralnej - surowe zasady moralne, jak się zdaje, są chyba największym problemem, wskutek którego wg liberałów, ludzie opuszczają Kościół. Chodzi głównie o szeroko pojętą etykę seksualną, kwestię rozwodów, które miałyby być dopuszczane także przy ślubach kościelnych, aborcja, sztuczne zapłodnienie, a także związki homoseksualne. W tym miejscu należałoby odpowiedzieć sobie najpierw na pytanie: PO CO WŁAŚCIWIE LUDZIOM KOŚCIÓŁ? Dlaczego chcieliby za wszelką cenę być jego członkami, mimo iż nie spełniają, bądź nie chcą spełniać zasad, jakie on daje tu i teraz? Myślę, że głównym czynnikiem jest tu wygoda. Z pokolenia na pokolenie każdemu ważnemu wydarzeniu w życiu człowieka towarzyszył Kościół- chrzciny, ślub, itd. – i w sumie nie ma możliwości, aby coś zmienić- albo inaczej- jest możliwość, a nie ma po prostu chęci zmiany, bo w y g o d n i e j jest „po staremu” . Najchętniej więc, ludzie tak postrzegający Kościół, zrobiliby z niego firmę, która „zadba o oprawę we wzniosłych życiowych chwilach”, ewentualnie będzie on miejscem paraduchowych, emocjonalnych uniesień (co ma miejsce np. w Szwecji, gdzie wielu zdeklarowanych ateistów należy do wspólnoty protestanckiej). Wielu ludziom taka forma wspólnoty odpowiadałaby jak najbardziej, a zliberalizowana moralność nie przeszkadzałaby już tak bardzo. Tylko, że wtedy to już nie byłby Kościół… A wracając do wymienionych na początku rygorów, jakie wyznacza nauka kościelna- będzie banałem, gdy powiem, że nie zostały one wymyślone, aby utrudniać życie człowiekowi, ale jest potrzeba, by uświadomić sobie, że stoją za nimi wyższe wartości i cnoty, decydujące o przyszłym losie duszy każdego z nas. Nie ma więc lekko- należy ustalić pewną hierarchię wartości- czy na górze będzie seks, wygoda, czy zbawienie- wybór należy do Ciebie!
  • · Prywatna religijność nowa wizja Kościoła miała by się opierać na „obywatelskości” wspólnoty, która zastąpiłaby współczesny, „monarchistyczno-arystokratyczny” ustrój. Życie biegłoby w myśl zasady „każdy jest sobie kościołem”- kapłani natomiast potrzebni byli by tylko do odprawiania Mszy św. Problem w tej kwestii jest dwojaki: dotyczący (po raz kolejny) wartości, a także organizacji. Pierwszy polega na dopuszczeniu wolności dogmatów- w ostateczności musiałoby to doprowadzić do sytuacji, w której Kościół rozpadłby się na setki wspólnot o różnych modyfikacjach chrześcijańskiego systemu wartości. Z tego z kolei wynika kolejna kwestia- które dogmaty można zmieniać/ wyrzucać, które nie, które są najważniejsze, które mniej ważne- i najistotniejsze- która ze wspólnot jest jeszcze w Kościele, a która już się „nie kwalifikuje”? Problem organizacyjny polega na postulacie demokratyzacji życia kościelnego oraz przejęcia inicjatywy przez świeckich. Jestem zdania, że gdy w grę wchodzą wyższe cele, wymagające niemałego poświęcenia (a takim celem jest niewątpliwie zbawienie), to stosowanie demokracji nie jest najlepszym rozwiązaniem. Nie wyobrażam sobie przeprowadzania głosowania w armii, które decydowałoby, czy wojsko zaatakuje czy zostaje w okopach. W takich sytuacjach potrzebne jest zdecydowane, jednostkowe kierownictwo i taką funkcję powinni spełniać hierarchowie Kościoła. Demokracja w postaci wybierania proboszczów i biskupów przez wiernych miałaby też tę wadę, że niechybnie doprowadziłaby do upolitycznienia hierarchii kościelnej- kartą przetargową w wyborach byłaby większa liberalność czy też konserwatyzm kandydata, zaczęto by tworzyć statystyki typu: „najbardziej ze swoich proboszczów są zadowoleni mieszkańcy Podkarpacia” itp. Jednym słowem- coraz mniej Kościoła w Kościele.
  • · Zniesienie celibatu, uznanie związków homoseksualnych - są to przykłady postulowanych zmian, które w oczywisty sposób stoją w sprzeczności z podstawą nauczania Kościoła- czyli naukami Jezusa. Więc jeśli zaprzeczyć słowom Mistrza i Boga, na wierze w którego opiera się cały Kościół- cóż stoi na przeszkodzie, aby zmienić w nim wszystko? Tylko jaki miałoby to sens, jeśli niezgodne byłoby z wolą Tego, który ten Kościół założył? W celu weryfikacji zasad przyjętych przez Wspólnotę z nauczaniem Jezusa posługujemy się oczywiście Ewangelią. Co do obowiązku celibatu mówi ona tak: „Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni.” (Mt 19,12) . W kwestii homoseksualizmu całe Pismo Święte (ST i NT) opowiada się jasno- potępienie tego grzechu znajdujemy m.in. w Księdze Rodzaju (rozdz. 19), Księdze Sędziów (19,22) czy 1 Liście do Koryntian (6,9). Liberalnych postulatów będących sprzecznymi z Pismem Świętym jest oczywiście dużo, dużo więcej- wiele z nich pojawiło się już powyżej np. budowanie wspólnoty na świeckich łamie słowa wypowiedziane przez Jezusa do Piotra („Ty jesteś Piotr, czyli Skała i na tej skale zbuduję Mój Kościół”).
  Na sam koniec warto zwrócić uwagę na fakt zastosowania reform liberalnych w Kościołach niektórych państw Europy i na skutki, jakie te reformy przyniosły. Np. w Belgii Pismo Święte zastępuje czytanie „Małego Księcia”. Szwedzki Kościół Protestancki ma dziś chyba więcej wspólnego z organizacją charytatywną niż Kościołem (problem przedstawia film „Postęp po szwedzku”). I co "ciekawe" - liczba przychodzących do kościoła w krajach reformy liberalnej nie zwiększa się- a nawet wprost przeciwnie! :)
Ostatnie zdanie w ramach konkluzji: Jezus powiedział do Apostołów (Mt 10, 22): 
Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mojego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony! 
Są to Słowa skierowane także do członków Kościoła, którzy powinni wiedzieć, że należenie do tej Wspólnoty nie jest i nie może być czymś łatwym i przyjemnym, lecz mamy tę pewność, że za trudy będziemy w przyszłości wiecznie nagrodzeni. 
Pozdrowienia dla „będących w nienawiści”
i niestety jeszcze nienawidzących

22 czerwca 2011

Pedofilia w Kościele a ateizm uliczny.

Przez ostatni czas trwała na tym blogu masakra tzw. ateizmu salonowego. Długie artykuły, poparte źródłami, statystykami, odwołania do historii, filozofii, nauk przyrodniczych... Tony ateistycznych kłamstw i mitów obalone, a kolejne czekają w kolejce. Natomiast przyszedł czas na polemikę z ateizmem ulicznym. Ta wygląda zgoła inaczej, jednak kończy się tak samo jak w przypadku ateizmu salonowego ^^ Oto przykład takiej rozmowy.


ATEISTA:
Poirytowany ateista, który jest przekonany, że właśnie odkrył największe kłamstwo świata i rozgryzł najbardziej zbrodniczą organizację jaka kiedykolwiek istniała na świecie, spotyka wierzącego. Chce go oświecić (oczekuje rychłego zwycięstwa w dyskusji) uraz utwierdzić się we własnym wyborze o odrzuceniu Boga (jego sumienie nie daje mu spokoju). Pyta więc wierzącego:

- Jak Kościół, który głosi światu Miłosierdzie Boże, może dokonywać takich obrzydliwości jakim jest pedofilia nagminnie popełniana przez księży?!

WIERZĄCY:
Delikatnie ziewa z nudów, bo wie, że po raz tysięczny będzie przerabiał tak oczywiste kłamstwa. Odpowiada stanowczo i ze spokojem:

- Kościół, a więc także jego kapłani, nie dokonują takich obrzydliwości.

ATEISTA:
Poirytowany ateista, który jest przekonany, że właśnie odkrył największe kłamstwo świata i rozgryzł najbardziej zbrodniczą organizację jaka kiedykolwiek istniała na świecie. Jestem już pewien swojego zwycięstwa w dyskusji, jednocześnie żywi coraz większą pogradę i agresję wobec wierzącego. Nie rozumie jak wierzący może być tak zmanipulowany. Odrzeka:

- Co Ty wygadujesz?! Wszechobecna pedofilia w Kościele, o tym się mówi, o tym się słyszy!

WIERZĄCY:
- Pedofilia w Kościele? W takim razie podaj mi nazwiska chociaż 10 księży skazanych prawomocnym wyrokiem za przestępstwo pedofilii w Polsce, w ostatnim czasie (odsyłam do statystyk Komendy Głównej Policji lub innych wiarygodnych statystyk przygotowanych przez organy państwowe).
Poza tym doskonale wiesz, że media uwielbiają rozdmuchiwać skandale, zwłaszcza z rzekomym udziałem wiernych Kościoła Katolickiego. Tak łatwo dałeś się zmanipulować?

ATEISTA:
- Yyyy….
I w tym momencie robi się nieciekawie dla ateisty. Nie znajduje danych na poparcie swoich oskarżeń. Jego mit powoli zaczyna się rozpadać, sumienie staje się coraz bardziej niespokojne. WIERZĄCY dobija swojego rozmówcę:

- Uuu, nie ma ani jednego nazwiska?
Ale załóżmy czysto hipotetycznie, że znalazłeś te 10 nazwisk. Więc teraz porównaj tych 10 hipotetycznych pedofilów wraz z resztą kapłanów w Polsce, których jest ok. 30 000. Jaki to jest procent?

ATEISTA:
- Ok. 0.02%...
Ateiście nie daje spokoju fakt, że sam bezkrytycznie przyjął i powielał naiwne kłamstwo, którego przecież nie da się udowodnić. Nie chce przyznać się do porażki, nie przeprosi za obrazę cudzych wartości. Próbuje odskakiwać na bok w dyskusji, poruszając poboczne, nieistotne wątki, próbuje przejść do ataku wymyślając kolejne bzdury. WIERZĄCY szybko wraca do głównego tematu dyskusji kontynuując ofensywę:

- Bingo. To o wiele mniej niż średnia liczba pedofilów w polskim społeczeństwie. Ta zawyżona liczba mimo wszystko jest tak mała, że nie łapie się do statystyk dot. ryzyka przestępstwa pedofilii wśród różnych grup zawodowych. Codziennie wysyłasz swoje dziecko do szkoły. Wiesz, że jedną z grup największego ryzyka są np. nauczyciele wfu?

ATEISTA:
- Nieeee…

WIERZĄCY:

-  To obłudne. Bardziej interesuje Cię oczernianie Kościoła niż dobro własnego dziecka? Dlaczego nie walczysz z grupami zawodowymi z najwyższym stopniem ryzyka, gdzie ryzyko pokrzywdzenia dzieci jest największe, a zamiast tego kłamliwe oczerniasz księży, którzy takich przestępstw nie popełniają?


Koniec dyskusji. Więcej do poczytania - analizy, statystyki itp.: źródło 1źródło 2, źródło 3, źródło 4, źródło 5 (zachęcam do wnikliwej analizy ;). 

3 czerwca 2011

Nawróceni ateiści

Nie od dziś wiadomo, że ateizm cieszy się największą popularnością wśród osób młodych. Później, wraz z dojrzewaniem, maleje liczba ateistów w kolejnych grupach wiekowych.

Dlaczego? Czasem jest tak, że do pewnych spraw trzeba po prostu dojrzeć. Młodzi ludzie często traktują ateizm jako bunt przeciwko rodzinie, społeczeństwu. Jednak jest on przede wszystkim kuszący dlatego, że niczego nie wymaga. To droga najmniejszą linią oporu. W ateizmie człowiek nie musi szukać Boga, zmieniać swojego życia, poświęcać swojego czasu, uczyć się pokory i uznać swoją słabość i grzeszność. Bo tak łatwiej.
A co człowiek sieje, to i zbierać będzie: kto sieje w ciele, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne. (Ga 6, 8)
Jednak życie to nie tylko przypadek, losowa ilość lat przez którą musimy spać, jeść i zamieniać tlen w dwutlenek węgla. Nikt z ludzi nie ucieknie od odpowiedzialności za całe swoje ziemskie życie, które jest niepowtarzalne i nieodwracalne.Czasem trzeba wiele czasu, żeby zrozumieć tą Prawdę. Dzisiaj przyjrzymy się znanym zagorzałym ateistom, którzy w pewnym momencie swojego życia odkryli Boga.

ABBY JOHNSON
Abby Johnson to była dyrektor kliniki aborcyjnej Bryan Planned Parenthood, w której pracowała przez 8 lat. Punktem zwrotnym w jej życiu stała się chwila, gdy po raz pierwszy zobaczyła obraz ultrasonograficzny aborcji wykonywanej na dziecku w łonie matki.
Po tym wydarzeniu Johnson zrezygnowała ze swojego stanowiska w Bryan Planned Parenthood. Stało się to dokładnie 6 października 2009, podczas czuwania modlitwenego kampanii "40 dni dla Życia". Abby włączyła się wtedy do wspólnej modlitwy działaczy pro life, organizowanej przy jej byłym już miejscu pracy. Oprócz niej z pracy w klinice tego dnia zrezygnowało jeszcze 7 innych osób.
+  Wywiad z Abby Johnson

MICHAIŁ GORBACZOW
Polityk i laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Był ostatnim przywódcą Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. W latach 1990-1991 pełnił funkcję prezydenta ZSRR, przyczynił się do upadku komunizmu w Europie.

Informacje o nawróceniu Gorbaczowa pojawiały się jednak już w 1999 r. po jego spotkaniu z Janem Pawłem II. Potwierdzenie nadeszło jednak dopiero w 2008 r. Właśnie wtedy Gorbaczow odbył pielgrzymkę do Asyżu, gdzie razem z tłumem innych wiernych modlił się przed grobem św. Franciszka. Potem oprowadzany po bazylice przez jednego z zakonników miał mu powiedzieć:
Dla mnie święty Franciszek jest jak drugi Chrystus. Jego historia odegrała ważną rolę w moim życiu. Chwilę później dodał: To dzięki niemu zyskałem wiarę, dlatego bardzo chciałem tu przyjechać.
ANDRE FROSSARD
Znany francuski pisarz i eseista. W latach 1987-1995 członek Akademii Francuskiej. Był synem Louisa-Oscara Frossarda - jednego z fundatorów Francuskiej Partii Komunistycznej. Wychowywany w rodzinie ateistów.

Pewnego razu Frossard przechodził ze swoim kolegą koło kościoła, kolega wstąpił do świątyni na chwilę modlitwy. Frossard czekał na zewnątrz. Zniecierpliwiony przedłużającym się czekaniem postanowił wejść do środka. Po przekroczeniu progu świątyni ogarnęła go nastrojowa cisza i w tej ciszy doznał nadzwyczajnego olśnienia. Poczuł wokół siebie ogromną jasność, która przeniknęła jego duszę. Po wyjściu ze świątyni powiedział do swego kolegi, że gorąco wierzy w Boga. W wieku 20 lat przystąpił do Kościoła katolickiego i został ochrzczony. Swoje przeżycia zapisał w książce pt. „Bóg jest, ja Go spotkałem”. Był przyjacielem Jana Pawła II.
+ Więcej o nawróceniu Andre Frossarda

PETER STEELE
Lider znanego na świecie zespołu metalowego Type O'Negative.

Steele przez długie lata posiadał wizerunek osoby walczącej z Kościołem. Niejednokrotnie wchodził w konflikt z prawem. Przez jakiś czas przybywał także w szpitalu psychiatrycznym. Jego życie odmieniło sięę w 2005 r. po śmierci jego matki. W 2007 r. wokalista oświadczył, że przyjął Chrystusa i odtąd utożsamia się z nauką Kościoła katolickiego. Jak powiedział w wywiadzie dla magazynu "Decibel", przemiana nastąpiła u niego po poważnym kryzysie jaki przeszedł.

EMIL ZOLA
Po trzydziestu latach, w czasie których był kolejno założycielem, członkiem i wielkim mistrzem loży masońskiej, Emil Zola w wieku 56 lat zdystansował się publicznie do niej, jako do "najbardziej cynicznego kłamstwa", nawrócił się do Boga i związał na nowo z Kościołem katolickim.

Oto fragment jego listu do Papieża Leona XIII:
Obecnie, gdy przekonałem się całkowicie, że przez trzydzieści lat byłem w błędzie, gdy poznałem, na czym się opiera cały system masoński, którego doktrynę rozpowszechniałem, doprowadzając również innych do jej rozpowszechniania, tak, że wielka masa ludzi poszła za mną w błędzie - szczerze tego żałuję. Oświecony w tym względzie przez Boga, zdaję sobie sprawę ze wszystkiego zła, które przez to popełniłem i w konsekwencji odrzucam masonerię i zrywam z nią więzy solidarności oraz uznaję ze skruchą wobec Kościoła swe błędy.

BERNARD NATHANSON
Znany na świecie lekarz i działacz organizacji służących obronie życia. Zanim się nawrócił, odpowiedzialny był za przeprowadzenie tysięcy zabiegów aborcji. Operacji takiej poddał także swoje nienarodzone dziecko. Jest autorem słynnego filmu o aborcji pt. "Niemy krzyk".

Nathanson przez wiele lat był zatwardziałym ateistą i wielkim zwolennikiem aborcji. To m.in. dzięki jego aktywności, w 1973 r. zalegalizowano ją w Stanach Zjednoczonych.

Niedługo potem w jego życia nastąpił przełom. Jeszcze w 1973 r. lekarz pierwszy raz zetknął się z aparatem USG, za pomocą którego mógł zobaczyć płód w łonie matki. Następnie wykorzystał to urządzenie do zrealizowania filmu pt. "Niemy krzyk", który pokazywał zabieg aborcji. W 1979 r. oświadczył publicznie, że nie będzie już przeprowadzał kolejnych zabiegów. W 1996 r. wstąpił do Kościoła katolickiego i został ochrzczony. Od wielu lat zajmuje się propagowaniem ochrony życia poczętego.


EDYTA STEIN
Urodzona w 1891 r. święta Kościoła katolickiego, znana także jako św. Teresa Benedykta od Krzyża. Zmarła w 1942 r., w obozie koncentracyjnym w Auschwitz.

Edyta Stein od 14 roku życia pozostawała ateistką. Nawróciła się w 1922 r. przyjmując chrzest w Kościele katolickim. Jak sama później podkreśliła, bezpośredni wpływ na jej przemianę miała lektura "Życia św. Teresy z Avila". Potem zaczęła się zajmować tłumaczeniem prac św. Tomasza z Akwinu, co jeszcze bardziej pogłębiło jej wiarę.

Studiowała we Wrocławiu psychologię, historię i germanistykę, a w 1913r. - zafascynowana fenomenologią Husserla - udała się do Getyngi, aby napisać doktorat z filozofii. U szczytu kariery naukowej przeżyła przełom duchowy i przyjęła chrzest. W 1933 wstąpiła do Karmelu w Kolonii, gdzie przyjęła imię Teresy Benedykty od Krzyża. W 1938 r. złożyła profesję wieczystą, ale wkrótce hitlerowskie prześladowania Żydów zmusiły ją do ucieczki z Niemiec do Karmelu w holenderskim Echt. Aresztowana 2 sierpnia 1942 r. i przewieziona do Auschwitz, została zamordowana - razem z rodzoną siostrą, Różą - w komorze gazowej. Beatyfikowana w 1987, a kanonizowana w 1998 roku przez Papieża Jana Pawła II.
+ Wszystko o Edycie Stein

Na koniec więcej nazwisk dla chcących poszperać w internecie:
  • James Hetfiled (lider zespołu Metallica, wychowywany w duchu sekty Christian Science)
  • Dave Mustaine (lider thrash metalowego zespołu Megadeth)
  • Brian "Head" Welch (członek heavy metalowego zespołu Korn)
  • Alice Cooper (muzyk grający heavy metal, właściwie Vincent Damon Furnier)
  • Tomasz Budzyński (z zespołu 2Tm2,3, Armia)
  • Jan Budziaszek (perkusista zespołu "Skaldowie")
  • Fryderyk Chopin (pianista, kompozytor)
  • Ted Turner (biznesmen, dystrybutor m. in.CNN i Cartoon Network)
  • J. R. Tolkien (pisarz)
  • C.S. Lewis (pisarz)
  • Aleksander Sołżenicyn (laureat Literackiej Nagrody Nobla)
  • Jean-Paul Sartre (jeden z przedstawicieli tzw. egzystencjalizmu ateistycznego)
  • Anne Rice (pisarka)

13 maja 2011

Co ateiści zawdzięczają Kościołowi? cz. I

To był szok. Świat podążył w zupełnie nowym kierunku. Zmieniły się serca ludzi, bo oto na Ziemię przyszedł sam Bóg. Nie jako bogaty władca, otoczony zastępami sług czy żołnierzy, w przepychu i bogactwie. Nie jako Stwórca, choć jest Stwórcą. Przyszedł jako Jeden z Nas! We wszystkim podobny do nas, oprócz grzechu. Bo umarł za nasze grzechy i śmierć pokonał!

Od tego momentu Jego Ewangelia głoszona jest na całym świecie. Ta szalona rewolucja objęła cały świat. Przyjście Boga nie mogło zostać dla całego świata obojętne. Czas odpowiedzieć sobie na jedno konkretne pytanie:

Co każdy człowiek, bez względu na to czy jest ateistą czy wierzącym, zawdzięcza Kościołowi Chrystusa, który głosi Jego naukę całemu światu?

Początek średniowiecza to upadek cywilizacji. Zachodnia część Imperium Rzymskiego zostaje zdobyta przez barbarzyńskie plemiona z północy, głównie Germanów. To oni niszczą i plądrują, panując nad terenami dzisiejszej Europy Środkowej i Zachodniej. Cywilizacja umiera, ginie, wydawałoby się – bezpowrotnie.
Imperium Rzymskie tego nie przerwało. Za to Kościół funkcjonujący w jego granicach i poza granicami – przetrwał. Zgodnie z obietnicą Chrystusa „… a bramy piekielne go nie przemogą” Kościół musi istnieć. Nauka Chrystusa jest uniwersalna w przeciwieństwie do islamu, judaizmu czy jakiejkolwiek innej religii. Nawracają się nie tylko mieszkańcy starego Imperium Rzymskiego, ale też nowo przybyli barbarzyńcy. Agresywni, dzicy, brutalni. Do nich Chrystus także kieruje swoją Ewangelię. Owoce pojawiają się bardzo szybko: Imperium Karola Wielkiego, początki Francji, Niemiec, państw włoskich. Zjawisko renesansu karolińskiego, czyli pierwszy od czasów upadku Rzymu rozkwit nauki, sztuki i kultury dzieje się właśnie w państwie rządzonym przez świeżo nawróconych władców barbarzyńskich (Karol Wielki).

PISMO I EDUKACJA
Rodzi się nowa cywilizacja, czerpiąca pełnymi garściami z dorobku starożytnych Rzymian i Greków. Jednak ze względu na ogromne zniszczenia i brak znajomości łaciny czy greki, dostęp do osiągnięć tych kultur był poważnie utrudniony. W tamtych czasach umiejętność pisania i czytania posiadali jedynie księża (z pisaniem i czytaniem miał nawet problem sam Karol Wielki), aby czytać i objaśniać wiernym Słowo Boże. Dlatego głównie oni byli zatrudniani w kancelariach królewskich, przez co tworzyli świecką administrację. Przez kilka stuleci w przyklasztornych bibliotekach i scriptoriach tysiące mnichów przepisywało antyczne manuskrypty dzięki czemu ocalono dorobek starożytnej literatury i nauki przed niszczącymi najazdami barbarzyńców. To duchowni przynieśli pismo na tereny wszystkich państw, które przyjmowały chrzest, w tym także do Polski, wraz z całą wiedzą zawartą w ówczesnych księgach i manuskryptach. Gdyby nie Kościół stracilibyśmy jedyny klucz do skrzyni z bogactwami cywilizacji Rzymskiej, a więc znajomość łaciny. To dzięki Kościołowi pismo to, mimo że nie istniał już naród, który je wytworzył, funkcjonowało przez wieki w całej Europie. Uniwersalny język a także uniwersalne wartości wywodzące się z Ewangelii integrowały cały Kontynent.

Księża znający pismo nie chcieli zachować tej elitarnej wtedy umiejętności i wiedzy tylko dla siebie (a przecież mogli tak zrobić…), dlatego prowadzili też szkoły parafialne. Stały się one fundamentem powszechnego szkolnictwa nie znanego wcześniej żadnej innej cywilizacji. Ludzie kształceni przez księży, odczuwający potrzebę jeszcze lepszego poznania nauk, tworzyli zapotrzebowanie na powstanie szkół wyższych, czyli uniwersytetów (prawo popytu i podaży).
Stworzenie przez Kościół uniwersytetów dało początek międzynarodowej społeczności naukowej, która położyła fundamenty pod późniejszą rewolucję naukową. Jak określił to jeden z badaczy, w średniowieczu Kościół był "jedyną instytucją w Europie, która wykazywała ciągłe zainteresowanie kultywowaniem i pielęgnowaniem wiedzy"[1].

NAUKA
Wolny i nieskrępowany sposób, w jaki toczyła się debata intelektualna w ówczesnych ośrodkach akademickich, nadal budzi powszechny podziw historyków. Zachwyt nad ludzkim umysłem i jego możliwościami, oddanie się rygorystycznej i racjonalnej debacie, a także promowanie intelektualnych poszukiwań i wymiany naukowej - a wszystko to pod patronatem Kościoła - stanowiło podwaliny rewolucji naukowej, jaka miała miejsce w zachodniej Europie[2]. o Kościół poszerzył wachlarz nauk o nową dyscyplinę – teologię - a także o nowe nurty w filozofii, które odcisnęły gigantyczne piętno na całej nauce czy kulturze.

Wkład Kościoła katolickiego w rozwój nauki znacznie wykraczał poza kształtowanie myśli teologicznej, sięgał bowiem do badań naukowych prowadzonych przez znakomitych uczonych, z których wielu było osobami duchownymi. I tak dla przykładu, Nicholas Steno, ksiądz katolicki, uważany jest często za ojca geologii. O. Atanazjusz Kircher położył podwaliny pod egiptologię. O. Giambattista Riccioli jako pierwszy dokonał pomiaru przyspieszenia wolno spadającego ciała. Z kolei rozwój współczesnej teorii atomowej przypisuje się często o. Rogerowi Bośkovićowi. I pomyśleć, że to zaledwie wierzchołek góry lodowej[2]. L. Heilbron z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley pisał:
"Kościół rzymskokatolicki przeznaczył więcej wsparcia i pomocy finansowej na rzecz rozwoju astronomii przez okres sześciuset lat (od czasu odrodzenia nauki antycznej w późnym średniowieczu do oświecenia) niż jakakolwiek inna instytucja lub prawdopodobnie wszystkie instytucje razem wzięte".
Do rozwoju nauki i techniki w średniowieczu w dużym stopniu przyczyniły się zakony. W okresie średniowiecza benedyktyni upowszechnili na ogromną skalę praktyczną wiedzę z dziedziny techniki upraw ziemi, hodowli bydła i koni, pszczelarstwa, sadownictwa i zielarstwa[3]. Jeden z mediewistów stwierdził, że „każdy klasztor benedyktyński był jednocześnie szkołą rolniczą dla całego regionu"[4]. Wśród benedyktynów nie brakowało wynalazców: najbardziej znani to Guido z Arezzo - twórca nowoczesnego zapisu nutowego czy Gerbert z Aurillac (późniejszy papież Sylwester II) - twórca pierwszego mechanicznego zegara. Cystersi rozwinęli technologię budowy młynów wodnych, metalurgię i hutnictwo szkła[3]. Zakon jezuitów wniósł duży wkład w rozwój fizyki eksperymentalnej, astronomii, geomagnetyzmu, meteorologii, a także kartografii[5]. Zdominowali oni badania nad trzęsieniami ziemi do tego stopnia, że sejsmologia zyskała wręcz miano "nauki jezuitów". Mało kto wie, że aż trzydzieści pięć kraterów na księżycu zostało nazwanych na cześć jezuickich naukowców i matematyków. Utrwalali oni swój naukowy dorobek w ogromnych encyklopediach, dzięki którym upowszechniano wyniki badań. W XVII wieku prawie wszystkie traktaty z dziedziny optyki wyszły spod pióra jezuitów[6]. Ponadto za sprawą jezuickich misjonarzy zachodnia nauka dotarła do Chin i Indii.

Katoliccy duchowni położyli podstawy także pod wiele innych, nowych dziedzin wiedzy. Na przykład Franciszkanin Roger Bacon uznawany jest za prekursora współczesnej metodologii nauk, a o. Francisco de Vitoria za twórcę podstaw współczesnego prawa międzynarodowego. Podkreśla się też duży wkład scholastyków w rozwój ekonomii (m.in. teoria pieniądza Jana Buridana, teoria monetarna Mikołaja z Oreseme, teoria subiektywnej wartości Pierre de Jean Olivi, Luis de Molina, kard. Juan de Lugo)[3]. Jeden z najbardziej wpływowych ekonomistów XX wieku Joseph Schumpeter, stwierdził, że późnych scholastyków powinno uważać się za założycieli naukowej ekonomii[7].

Spośród papieży do największych propagatorów nauki należeli: Benedykt XIV zwany papieżem uczonych, Sylwester II, Klemens XI, a także Jan XXI (Piotr Hiszpan) – wybitny logik, autor dzieła Summulae logicales.

Zachęcam do przeczytania drugiej części artykułu "Co ateiści zawdzięczają Kościołowi? cz. II".
A oto bibliografia. Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 - racjonalista.pl
żart ^^

Przypisy:
[1] Lowrie J. Daly, The Medieval University 1200-1400, New Jork 1961, s. 4.
[2] http://archidiecezja.lodz.pl/wolborz/czytaj.php?tekst=fobia/niezastapiony.txt
[3] Thomas Woods, Jak Kościół katolicki zbudował zachodnią cywilizację, Kraków 2006.
[4] Aleksander Clarence Flick, The Rise of the Mediaeval Church, New Jork 1909, s. 223.
[5] Agustin Udias, Searching the Heavens and the Earth: The History of Jesuit Observatories, Dordrecht 2003, s. 53.
[6] William B. Ashworth Jr, Catholicism and the Early Modern Science, [w:] David C. Lindberg, Ronald L. Numbers, God and Nature s. 154.
[7] Joseph A. Schumpeter, History of Economic Analysis, New York 1954, s. 97.

3 maja 2011

Co ateiści zawdzięczają Kościołowi? cz.II

MORALNOŚĆ
Jednak Kościół dał światu przede wszystkim Pismo Św. Dekalog, Ewangelia, święci, stanowiący wzór postępowania, zatrzymali proces barbaryzacji społeczeństwa. Chrystus przyszedł ze swoją nauką do kultur, które negowały wartość kobiety (np. w judaizmie kobiety na ogół nie brały udziału w kulcie czy życiu publicznym). Jednak Chrystus, nie mając względu na osoby, dokonał pełnego równouprawnienia kobiety i mężczyzny, nie zacierając przy tym naturalnych różnić między nimi. Żeby zdać sobie sprawę jak rewolucyjne były to hasła, wystarczy porównać o 6 wieków młodszy islam, geograficznie przecież zbliżony do chrześcijaństwa.

Niezgodne z nauką Chrystusa było także niewolnictwo. Już gminy chrześcijańskie w czasach rzymskich same wyzwalały niewolników (manumissio in ecclesia) za zebrane przez siebie pieniądze[1], a pierwsi cesarze rzymscy, którzy przyjęli naukę Chrystusa, ograniczali niewolnictwo za pomocą ustawodawstwa. Po raz kolejny Kościół spowodował rewolucję, która była nie do pomyślenia jeszcze kilka wieków wcześniej - tak powszechne w czasach rzymskich niewolnictwo było prawie nieobecne w średniowiecznej Europie.

Zanegowanie magii i innych okultystycznych praktyk odebrało pracę plemiennym szamanom itp. a dało podstawy do rozwoju nowej, profesjonalnej medycyny, która zgodnie z zasadami Ewangelii ma służyć człowiekowi. Ponadto Kościół od początku swojego istnie był i jest największą na świecie organizacją charytatywną.


Ale to tylko kilka z wielu przykładów rewolucyjnych zmian w społeczeństwie. Przemoc wśród ludów barbarzyńskich oraz w średniowieczu była na porządku dziennym. Nie znano wtedy instytucji policji, sądy były na ogół niedostępne dla zwykłych ludzi. Na porządku dziennym były walki rycerskie, napady i zajady, jako najskuteczniejsze sposoby rozwiązywania „sporów”. Co na to Kościół? Piąte przykazanie: „nie zabijaj”! Nową moralność wprowadzano na różne sposoby, np. poprzez „pokoje boże” (Treuga Dei). Były to określone dni w które zakazywano krwawych starć i prywatnych wojen. Na początku były to niedziele, potem także i inne święta w roku, potem kolejne dni tygodnia, aż zaczęły obejmować większość dni w roku :) [3]

PRAWO
Kolejne zagadnienie: prawo jako podstawa naszej cywilizacji. Na miejsce zabobonnych ordalii (sądów bożych), charakterystycznych dla prawa germańskiego, duchowni starali się wprowadzić racjonalne procedury sądowe i bardziej cywilizowane rozwiązania prawne[2]. Ponadto to właśnie Papieżom zawdzięczamy powszechne wprowadzenie obowiązkowego obrońcy z urzędu[4].

Na początku średniowiecza tylko Kościół dysponował kodeksami prawa kanonicznego (powstałego na bazie rozwiązań jurysprudencji rzymskiej). Był to pierwszy jednolity i ponadnarodowy system prawa. To właśnie na nim wzorowali się władcy, tworząc prawo krajowe i własne kodyfikacje. Kościół służył nie tylko wzorem kodeksu, ale także gotowymi rozwiązaniami prawniczymi oraz wiedzą duchownych-prawników. Także Kościół ułatwił recepcję prawa rzymskiego w Europie, na którym opiera się większość współczesnego prawa (zwłaszcza cywilnego). Jak komentuje teoretyk prawa Harold Berman:
To właśnie Kościół po raz pierwszy pokazał Zachodowi współczesny system prawny. Wcześniej Kościół nauczał, iż analiza i synteza doprowadzić nas mogą do pogodzenia sprzecznych zwyczajów, ustaw i doktryn.
SZTUKA
Wpływ Kościoła na rozwój sztuki: malarstwa, muzyki, architektury czy literatury to kolejny temat rzeka nadający się na osobną pracę, który tu potraktuję bardzo oględnie. Np. w czasach renesansu dostojnicy kościelni materialnie wspierali rozwój sztuki (nie tylko sakralnej). Papieże otaczali opieką takich twórców, jak Michał Anioł, Rafael, Francesco Borromini czy Leonardo da Vinci. Jednymi z największych mecenasów byli Aleksander VI i Juliusz II. W dobie kontrreformacji Kościół katolicki inspirował kształtowanie się nowego stylu w architekturze i sztuce – baroku.

CYWILIZACJA CHRZEŚCIJAŃSKA VS CYWILIZACJA ŚMIERCI
Kościół mógł zmieniać rzeczywistość dzięki autorytetowi, jaki miał w społeczeństwie. To właśnie dlatego Europa mogła wejść w najlepszy okres swojego rozwoju. Panować na lądach i morzach całego świata, wyprzedzać technologicznie wszystkie inne cywilizacje. Chrześcijaństwo zastało Europę zniszczoną po upadku zachodniego Cesarstwa Rzymskiego, po której szalały plemiona barbarzyńców. Pod koniec średniowiecza, a więc zaledwie kilka wieków później Europa była najsilniejsza jak nigdy przedtem ani potem. Silna pozycja Kościoła i jego wpływ na życie codzienne zwykłych ludzi dało nieocenione korzyści dla całej społeczności.

Dziś Kościół działa tak samo, jak działał w średniowieczu. Wciąż na przekór światu głosi naukę Chrystusa walcząc także z nowymi zagrożeniami jak np. z morderstwami aborcji, eutanazji, grzechem homoseksualizmu, sprzeciwiając się antykoncepcji czy feminizmowi. Kościół jak zawsze walczy o człowieka i o trwałość jego rodziny.
Dziś jako Kontynent stoimy przed wyborem: cywilizacja chrześcijańska czy cywilizacja śmierci. Walka trwa.
Środowiska ateistyczne, którym jako cywilizacja prawie nic niezawdzięczany, próbują zniszczyć autorytet Kościoła, zmieszać z błotem jego hasła, wartości i idee. To właśnie przez nich cywilizacja europejska zmierza ku zagładzie. Jesteśmy już w schyłkowej fazie naszego rozwoju. Dziś nawet cała Unia Europejska nie jest w stanie wyprzedzić gospodarczo USA, Chin czy Japonii. Pod względem rozwoju nauki odłączamy się od światowej czołówki. Antykoncepcja, powszechne środki hormonalne itd. współodpowiadają za tryumf wielu chorób cywilizacyjnych np. raka. Także poprzez antykoncepcję, powszechne aborcje i eutanazje oraz „paniczny strach przed dziećmi” zmierzamy ku zagładzie pod względem demograficznym. Za kilka lat nasze kraje zdominuje ludność islamska (już dziś tak się dzieje w wielu regionach Europy, np. na przedmieściach Francji czy w Niemczech). A wraz z nimi przyjdą też ich metody, ich moralność (ateizm i każdy przejaw opozycji jest karany śmiercią). Takie są koszty zrezygnowania z wiary, która nas ukształtowała. Takie są koszty zrezygnowania z cywilizacji chrześcijańskiej na rzecz cywilizacji śmierci. Ale ateista tego nie rozumie. On będzie tylko kontestował, pasożytniczo korzystał z osiągnięć i wartości ukształtowanych przez wiarę i ludzi wierzących, jednocześnie je niszcząc. Ateizm jest absolutnie destrukcyjny.

PODSUMOWANIE
Sporo tego, nie? A wszystko to, co dotąd przeczytaliście to i tak tylko czubek góry lodowej.

Zastanówmy się przez chwilę: Dlaczego ateiści tego nie dostrzegają? dlaczego nie znalazł się ani jeden ateista, który by napisał podobną pracę jak ja, w imię racjonalizmu, czyli zasady obiektywnego poszukiwania prawdy, a więc ujęcia problemu nie tylko z jednej, ograniczonej perspektywy…? Dlaczego ateiści nigdy nie okażą wdzięczności wierzącym…? Dlaczego są tak mocno zaślepieni nienawiścią, że niedostrzeganą jak ogromny jest dorobek ludzi wiary, Kościoła, jak bardzo wpłynął on na kształtowanie się naszej cywilizacji, a więc i na naszą tożsamość…?

Więc czas na mały eksperyment. Teraz zróbmy to co ateiści czyli zanegujmy – wyobraźmy sobie nasz świat bez tych wszystkich osiągnięć i wartości, które wszyscy zawdzięczamy Kościołowi…
Ateizm to pogląd, który neguje. Zawsze stawia skończoność i ograniczoność w miejsce tego, co nieskończone i nieograniczone. Dlatego ateizm w konsekwencji degeneruje człowieka. Niewiara sama z siebie kompletnie nic nie daje. To, że ateiści mogą normalnie funkcjonować w społeczeństwie nie wynika z jakichś ateistycznych wartości (bo takie nie istnieją). Ateiści są ukształtowani przez społeczność w jakiej się wychowali. Są uformowani przez tradycję, historię, a przez to także religię wyznawaną w tej społeczności.
…teraz już rozumiecie?

PS Nie zastanawiając się długo podałem wiele przykładów. Jeśli macie kolejne pomysły, dopisujcie w komentarzach. Niech komentarze na tym blogu posłużą czemuś konstruktywnemu, żebyśmy jeszcze lepiej zrozumieli kim jesteśmy i jak ukształtowała się nasza cywilizacja, bez względu na to czy wierzymy, czy nie.

Przypisy:
[1] Antoni Dębiński, Rzymskie prawo prywatne - kompendium, Warszawa 2008, s.143-145.
[2] Wacław Uruszczak, Historia państwa i prawa polskiego. Tom I (966-1795), Warszawa 2010.
[3] http://wmachura.webpark.pl/page94.html
[4] www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110226&typ=my&id=my11.txt<
Dodatkowo wiedzę czerpałem z  Norman Davies, Europa, Kraków 2008.