Nowoczesna era nienawidzi tajemnicy; rozpaczliwie pragniemy środków kontrolowania naszego życia i wydaje się, że ostateczną Wieżę Babel znajdziemy w metodzie naukowej. Oczywiści nauka daje wiele korzyści służbie zdrowia, medycynie, transportowi itd. Jednak najgorsze jest to, że my usiłujemy wykorzystać te metody, aby oswoić pustynię duchowego przyczółka.Najbardziej skrajną postawą w tym względzie jest właśnie ateizm, który nie potrafiąc kontrolować ludzkiej duchowości za pomocą nauki, chce udawać, że duchowy wymiar ludzkiego życia w ogóle nie istnieje (lub co najwyżej ogranicza się go do psychologii i innych tego typu nauk). To wielkie kłamstwo, ponieważ każdy człowiek funkcjonuje na dwóch płaszczyznach: w zwykłej namacalnej codzienności oraz w rzeczywistości wiary. Ateista świadomie rezygnując z tej drugiej staje się człowiekiem ograniczonym. Stąd dyskusja z ateistami na tematy wiary jest pozbawiona sensu, ponieważ wtedy porozumienie istnieje tylko na płaszczyźnie namacalnej codzienności. Z ateistą można dyskutować o budowie autostrad czy o pogodzie, ale nie o wierze.
[cytat z książki Eldredge J., Dzikie serce – tęsknoty męskiej duszy, Poznań 2003.]
Człowiek bez wiary jest tylko półczłowiekiem. - Johann Wolfgang GoetheAteizm odczłowiecza, co widać choćby w takim wielkim poparciu ateistów dla mordowania nienarodzonych, cierpiących, biednych czy dla seksualnych postaw sprzecznych z naturą ludzką (homoseksualizm, antykoncepcja). Ateizm odczłowiecza, a więc i wyklucza tolerancję, co mogliśmy obserwować całkiem niedawno podczas tegorocznych Światowych Dni Młodzieży w Hiszpanii: wrzask, obelgi, czarne stroje, ćwieki, mocny czarny makijaż, brutalna wrzeszcząca muzyka, flagi z trupimi czaszkami, obrażanie Papieża, naśmiewanie się z wartości i z Boga, którego 2 mln wyznawców przyjechało z całego świata do Madrytu – oto co ma ludzkości do zaoferowania ateizm. Kolejny przykład: postawa Nergala, deathmetalowego muzyka, który w wymownym geście podarcia Biblii pokazał, że ma w dupie wszystkich chrześcijan i że nie ma zamiaru liczyć się z ich uczuciami i z wartościami które oni wyznają. Oto tylko dwa przykłady ateistycznej „tolerancji”. Ateizm to ucieczka od rzeczywistości w kłamstwo, tak samo jak alkoholizm, narkomania czy pornografia.
Ateiści często stosują podobną argumentację:
Nie wierzę w Boga ponieważ sama idea kogoś nadprzyrodzonego to głupota. To głupota ponieważ najzwyczajniej na świecie nie da się udowodnić Jego istnienia i tego, że nas stworzył. Nie mam żadnych podstaw, żeby wierzyć.Słucham tych słów i krew mnie zalewa. Nie, nie dlatego, że człowiek który je wypowiada nie wierzy w Boga, bo to jego świadomy i wolny wybór. Krew mnie zalewa, bo słowa te wypowiada mężczyzna. Mężczyzna, którego powinna cechować ciekawość w poszukiwaniu tego co jeszcze nieznane. Odwaga w odkrywaniu tajemnic połączona nawet ze sporą dawką szaleństwa. Waleczność w realizacji najbardziej skrytych marzeń. Chęć ciągłego budowania, tworzenia czegoś od zera. Brak strachu przed wielkimi wyzwaniami, brak strachu przed ryzykiem, brak strachu przed nieznanym, brak strachu przed własnym życiem. To są cechy wpisane w serce każdego mężczyzny, o tych cechach każdemu mężczyźnie przypomni każda kobieta. Od tego nie ma ucieczki :)
Ateizm to tchórzostwo, brak wiary to tchórzostwo!
Bieg wydarzeń zmieniają tylko wizjonerzy i ludzie wielkiej wiary. Wyobraźcie sobie króla Władysława Jagiełłę dowodzącego wojskami polskimi pod Grunwaldem, który oświadcza, że nie będzie walczył z Krzyżakami, bo nie ma pewności czy walka będzie wygrana. Tchórz! W rzeczywistości Jagiełło mimo technicznej przewagi Krzyżaków dokonał jednej z najsławniejszych wiktorii oręża polskiego. Wyobraźcie sobie sławnego odkrywcę Krzysztofa Kolumba, który po zdobyciu zgody króla i funduszy na podróż oznajmia swojej załodze, że nie wyruszy na odkrywanie nowych lądów, ponieważ nie ma pewności co do istnienia nowych nieodkrytych jeszcze lądów. Tchórz! Wręcz przeciwnie, Kolumb, wbrew zdrowemu rozsądkowi, na podstawie błędnych obliczeń i przy całym ograniczeniu ówczesnej wiedzy i nauki dokonał epokowych odkryć. Wyobraźcie sobie pierwotnego mężczyznę, który rezygnuje z polowania na niedźwiedzia, bo przecież ten go może zabić. Tchórz! Dzięki odwadze i determinacji naszych przodków istnieje nasza cywilizacja. (Amazonki i inne kultury matriarchalne jednak nie przetrwały - to taka kąśliwa uwaga w stronę feministek :P).
Drogie Panie, wyobraźcie sobie faceta, który rezygnuje ze swoich życiowych ambicji z obawy przed tym, że im nie podoła. Drogie Panie, wyobraźcie sobie faceta, który nie podejmuje ryzyka i codziennie chce się z wami spotykać w tym samym miejscu co zawsze, bo tak bezpieczniej. Nuda. Drogie Panie, wyobraźcie sobie faceta, który wstydzi się publicznie przyznać do Jezusa Chrystusa ze strachu przed ludźmi. Drogie Panie, wyobraźcie sobie faceta, który zapewnia Was o swojej miłości, a jednocześnie rezygnuje ze sakramentalnego związku, tłumacząc się tym, że przecież nigdy nie wiadomo jak to będzie w przyszłości… To jest prawdziwa miłość?! Strach, obłuda, kłamstwo i tchórzostwo! (Niestety ostatnio tzw. „związki na kocią łapę” albo „wolne związki” są bardzo często spotykane, ponieważ kłamcy i tchórze uwielbiają uciekać od wyzwań i odpowiedzialności.) A to nie jest męskie.
Drogie Panie wyobraźcie sobie faceta, który nie potrafi zawalczyć o Wasze serca. I nie mówię tu o grze, manipulacji, o maskach macho, o podrywie na dyskotekach i seksie w klubowych toaletach (taka postawa zbudowana jest przecież na własnych kompleksach i poczuciu małości, dodatkowo nie szanuje się w tym wypadku kobiety, traktując ją jako „towar”, który można „zbajerować” dla własnej przyjemności, a to także nie jest męskie.)
I w końcu wracamy do faceta, których nie szuka Boga w swoim życiu, ponieważ, nie ma pewności czy Pan Bóg istnieje. Dlaczego zgubił on te wszystkie cechy, które charakteryzują prawdziwego mężczyznę?
A przecież to jest tak fascynujące, że obok pojęcia wiedzy Pan Bóg skonstruował pojęcie wiary i się w nim ukrył. To właśnie w pojęciu wiary zawierają się Zaufanie i Ryzyko, Przygoda i Wypróbowanie czegoś nowego, zupełnie nieznanego, tak mocno wpisane w serce każdego mężczyzny. Każdego dnia stajemy nad wielką przepaścią. Albo tchórzymy i ciągle stoimy w miejscu, albo zaufamy Chrystusowi, zamykamy oczy i skaczemy. A On nas unosi i prowadzi :)
U Boga nie ma gotowych formuł. Kropka. Zatem nie ma formuł dla człowieka, który za Nim idzie. Bóg jest Osobą, a nie doktryną. On nie działa jak system – nawet teologiczny – ale z całą oryginalnością prawdziwie wolnej żywej Osoby. „Królestwo Boga nie jest bezpieczne – mówi arcybiskup Anthony Bloom. – Trzeba do niego wejść, a nie tylko szukać o nim informacji”. [cytat z książki Eldredge J., Dzikie serce – tęsknoty męskiej duszy, Poznań 2003.]Stąd wniosek prosty: męska wiara jest dla facetów z jajami, dla szaleńców nie bojących się ryzyka i zmian. Taaak, dzisiaj w naszych kościołach spotkamy wielu facetów, którzy zamiast odkrywać swoją męskość i szukać męskości w Kościele, wybierają kobiecą religijność albo uciekają w ateizm. Bo tak łatwiej? Bo to nie wymaga wysiłku? Nie dziwmy się, że w kościołach mamy tak mało facetów. Bo facet musi walczyć, musi być twórczy, stąd paradoksalnie to właśnie większość wspólnot przykościelnych jest zdominowana przez mężczyzn. Ostatni wniosek: odwaga i podejmowanie ryzyka to niezbędne cechy do zbudowania prawdziwe męskiej relacji z Bogiem. Popatrzcie na Chrystusa. Popatrzcie na świętych, na męczenników, na Apostołów – oni wszyscy to faceci z jajami!
PS Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie książka Johna Eldredge, pt. Dzikie serce – tęsknoty męskiej duszy, a cały wpis dedykuję Tej, która rok temu sprezentowała mi tę książkę.
Literówka w "RYZYKO", reszta sopko.
OdpowiedzUsuńI piosenka mocna. Daje kopa.
Ale dorzucę trzy grosze - wiara, nawet bierzmowanie z całą masą darów Ducha Świętego, nie gwarantuje tego, że facet nie będzie miał dołków, kryzysów (wiary), zapaści wewnętrznych, momentów zwątpienia...
Najświętsi je mieli, a co dopiero "zwykli faceci".
Prawa, Apostołowie mieli jaja, ale ile razy Chrystus łapał się za głowę i mówił:
"Jeszcze nie rozumiecie?!"
pzdr
@Bosy Antek:
OdpowiedzUsuńLiterówka już poprawiona :) I wielkie dzięki za uzupełniający komentarz, zgadzam się w stu procentach.
Określenie "facet z jajami" w kontekście mojego wpisu na bloga rozumiem nie jako ideał mężczyzny, który nigdy się nie myli. Chodziło mi o grzesznika, który wbrew wszystkim przeciwnościom walczy o miłość, o rodzinę, o Zbawienie.
Utwór "Autystyczny" zespołu Luxtorpeda to kawałek z wielką energią i z pazurem, dlatego wydał mi się idealnym uzupełnieniem wpisu o męskiej duchowowści.
Również pozdrawiam!
Problem z tym artykułem jest taki, ze opiera się on niemal w calości na błędzie logicznym. Otóż autor zdaje sie nie dostrzegać dwóch znaczeń słowa "wiara" i myli ze sobą oba znaczenia, przez co wyszedł mu dość bzdurny tekst. Wiara i wiara jako religijność to dość różne kwestie.
OdpowiedzUsuńOwszem można uznać żę człowiek żyje w dwóch płaszczyznach rzeczywistości fizycznej(materialnej) i psychicznej (to określenie jest adekwatniejsze), natomiast błędem jest sądzić że ateiści rezygnuja z tej drugiej bo to po prostu per se jest niemożliwe.
Religijność nie ma nawet znaczenia dla bogactwa tego życia, jedynie na układ kilku elementów.
Wróćmy na chwile do pierwszego świata i popatrzmy sobie jak wygląda realizacja odwagi i brak strachu przeciwko zmianom. Niech mi teraz autor wytłumaczy jak to jest, że religia jest o wiele mocniej związana ze środowiskami konserwatywnymi i często potepia te które burzą zastany porządek? Wielu naukowców ateistów dokonywało różnych odkryć, za ktorych obrone niejednokrotnie ręczyli swoją reputacją. No i przede wszystkim pragę zauważyc że i ateiści łączą sie w pary często na całe życie, a rezygnują na ogól nie tyle z małżeństwa co z jego kościelnej formy. A jeśli idzie o wolne związki to równie dobrze można argumentować że bez papierka ktory ma dawać zludne poczucie bezpieczeństwa, wieksza niepewność, a więc i większe wyzwanie i odwaga by trwać w takim związku. <:
Poza tym zdaje sie że padł wcześniej z pańskiej strony zabawny argument o naturze ludzkiej, z którą ku religijnemu zmartwieniu monogamia jest sprzeczna. Więc może troche konsekwencji?
Powiedzmy że to by było na tyle, na dziś.
@borysszpetnar:
OdpowiedzUsuńTo Pan popełnia błąd logiczny: wiara religijna jest rodzajem wiary, tak samo jak słoń jest rodzajem zwierzęcia. To jest oczywiste i nie zamierzam dłużej się nad tym rozwodzić.
Natomiast ateiści są na tyle obłudni, że argument iż "nie będą wierzyć w coś, na co nie ma dowodu" stosują tylko do Boga - natomiast do innych dziedzin życia już nie. Taka argumentacja ateistów to zwykła wymówka wymówka, żeby uspokoić własne sumienie i zabłysnąć w towarzystwie. I obłudę takiej ateistycznej argumentacji wykazałem w moim artykule.
Napisał Pan: "Wróćmy na chwile do pierwszego świata i popatrzmy sobie jak wygląda realizacja odwagi i brak strachu przeciwko zmianom. Niech mi teraz autor wytłumaczy jak to jest, że religia jest o wiele mocniej związana ze środowiskami konserwatywnymi i często potepia te które burzą zastany porządek?"
Wyprawy krzyżowe to przejaw strachu czy odwagi? Bierność czy aktywne działanie?
Czy Kościół Katolicki w Polsce w okresie PRL konserwował zastaną rzeczywistość? A może przez lata był jedynym ośrodkiem, który zwalczał totalitaryzm w Polsce?
Co trzy minuty jeden chrześcijanin oddaje życie za Chrystusa jako męczennik, choć wyrzekając się wiary zachowałby życie. To strach czy odwaga?
Chrześcijańska etyka seksualna - łatwiej się puszczać gdzie popadnie czy walczyć o czystość do ślubu? Łatwiej jest wychowywać jedno dziecko czy poświęć swoje życie na wychowanie czwórki dzieci? Wbrew większości, wbrew modom. Wystarczy się przyznać do wiary w Chrystus w towarzystwie i już zostaniemy wyśmiani. Jeśli powie Pan, że jest Pan na diecie - rozlegną się brawa. A jeśli powie Pan, że nie zje Pan mięsa, poniważ jest post - wtedy reakcja będzie zgoła inna.
Sprzeciw Kościoła wobec poprawności politycznej: sprzeciw przeciwko mordowaniu nienarodzonych, sprzeciw wobec rozpasania seksualnego i odbierania homoseksualistom prawa do leczenia...
Czy wobec tego działanie Kościoła wbrew większości, wbrew panującym modom i politycznej poprawności jest konserwatywne i pozbawione odwagi? :)
Chrześcijanie to prawdziwi rewolucjoniści, Chrystus zmienił świat nieodpoznania. To oczywiste.
CD:
OdpowiedzUsuńCzas na kolejny Pana argument: "A jeśli idzie o wolne związki to równie dobrze można argumentować że bez papierka ktory ma dawać zludne poczucie bezpieczeństwa, wieksza niepewność, a więc i większe wyzwanie i odwaga by trwać w takim związku."
Nie wiem czy zwrócił Pan uwagę, ale JESTEM KATOLIKIEM i nie zajmuję się cywilnoprawną stroną małżeństwa na tym blogu (ponieważ w tym wypadku się z Panem zgadzam – to tylko papierek).
Chodziło mi o małżeństwo kościelne, czyli nierozerwalny związek mężczyzny i kobiety. I to jest prawdziwe zobowiązanie na całe życie, do takiej obietnicy potrzeba wiele wiary i prawdziwej miłości. Zresztą, tak naprawdę bardzo pragniemy stałości i bezpieczeństwa, tym bardziej w rodzinie.
Siłą małżeństwa Kościelnego jest obietnica przed Bogiem i całym Kościołem, a także brak możliwości rozwodu, zgodnie z Pismem św. i Kodeksem prawa kanonicznego. Oraz przede wszystkim realna łaska od Pana Boga! Ślub kościelny jest zaproszeniem Pana Boga do naszego życia, do naszej rodziny. A jak mówi Pismo: „Jeśli Bóg z nami, to którz przeciwko nam?” :)
I ostatni, chyba najbardziej komiczny Pana argument: "Poza tym zdaje sie że padł wcześniej z pańskiej strony zabawny argument o naturze ludzkiej, z którą ku religijnemu zmartwieniu monogamia jest sprzeczna."
Radzę zamknąć pseudointeligenckie książki i trochę poobserwować rzeczywistość.
Próbowałeś mieć kiedyś dwie dziewczyny na raz? Trzy? Cztery? Pogadaj z kobietami i zapytaj ich co wolą: być tą jedyną czy być jedną z wielu? Czy nie zauważyłeś co się dzieje gdy Twoja koleżanka znajduje swojego chłopaka – nagle staje się bardziej zamknięta, na pierwszym miejscu stawia relację z chłopakiem niż z resztą znajomych. Tak samo faceci, jeśli oczywiście miłość jest prawdziwa, a nie udawana.
Może widziałeś jaki „szacunek” do kobiet żywią Arabowie, którzy mają po kilka żon? To są tragedie kobiet, to jest właśnie poligamia. Zwróć uwagę, że u nas możliwe są wolne związki w dowolnej konfiguracji: a związków jeden mężczyzna+wiele kobiet lub jedna kobieta+wiele mężczyzn po prostu nie ma.
Zastanawiałeś się jak wygląda poligamia z punktu widzenia dziecka? Popytaj psychologów, jakie zaburzenia mają takie dzieci i jak wiele trzeba z nimi pracować, żeby im pomóc.
A wszechobecne zdrady i rozwody powodują tak naprawdę tragedię wszystkich osób, to oczywiste.
Podsumowując powyższe obserwacje: poligamia nie jest czymś naturalnym dla nas.
Na koniec radzę włączyć myślenie, bo widzę, że do wszystkiego podchodzi Pan z punktu widzenia słownikowych definicji (czyli teorii), a nie praktyki. Dlatego żadna z Pańskich tez się nie obroniła i nie obroni.
Czytam te słowa i krew mnie zalewa.
OdpowiedzUsuńW zasadzie cały post jest kpiną z inteligencji, ale skupię się (na razie) na części pod tekstem: Ateizm to tchórzostwo, brak wiary to tchórzostwo!
Krzyżacy zajęli Pomorze w 1309, a bitwa pod Grunwaldem odbyła się przecież w 1410 - zgodnie z twoją logiką przez ponad 100 lat władcy Polski byli tchórzami! Sam Władysław, który królem Polski (i katolikiem) został w 1386 przez prawie 25 trząsł portkami?! Pytasz, czy wyobrażamy sobie Jagiełłę "który oświadcza, że nie będzie walczył z Krzyżakami, bo nie ma pewności czy walka będzie wygrana" - no oczywiście, że sobie wyobrażamy - przecież tak właśnie było! Jagiełło i Witold walczyli z Krzyżakami dopiero w 1410, bo byli przekonani o swojej wygranej. Były oczywiście wcześniejsze potyczki, ale Polacy, ani Litwini nie dążyli do całkowitego rozbicia zakonu, bo nie byli pewni, czy temu podołają. Jeszcze jedna uwaga odnośnie Grunwaldu - "mimo liczebnej i technicznej przewagi Krzyżaków" - gdzieś ty wyczytał, że Krzyżacy przeważali liczebnie?
Co do Kolumba, to nie wyruszał on w podróż by szukać nowych lądów, tylko by znaleźć nową trasę do Indii. Nie rozumiem dlaczego takie zachowanie według ciebie jest "wbrew zdrowemu rozsądkowi" - jeśli szukasz objazdu, albo skrótu, to świadczyć to może o twojej inteligencji, zaradności, czy wygodnictwie ale nie o głupocie, bo głupotą jest przecież działanie "wbrew zdrowemu rozsądkowi". A objazdów i skrótów poszukujemy nie dlatego, że wierzymy, że one istnieją, tylko dlatego, że tak przypuszczamy, czyli mamy jakieś logiczne przesłanki by tak sądzić. Jeśli nie rozumiesz różnicy między wiarą, a przypuszczeniem, to chętnie ci to kiedyś wyłuszczę. Napisałeś jeszcze "na podstawie błędnych obliczeń" - mógłbyś to rozwinąć?
Czy naprawdę wierzysz, że "pierwotny mężczyzna" polował na niedźwiedzia w pojedynkę? Bo widzisz, ja (i kilka tysięcy antropologów i historyków) przypuszczam, że ludzie pierwotni polowali w grupach. Po części dlatego, że tak było łatwiej (np: złapać królika), a po części, bo tak było bezpieczniej.
I na końcu drobna uwaga co do kultur matriarchalnych - lud Na w Chinach i Tuaregowie na Saharze ciągle istnieją.
Jak widzisz cały akapit nadaje się do gruntownego przeredagowania. Mógłbym podobnie wypunktować w zasadzie cały ten post, ale nie mam aż tyle czasu; choć w przyszłości, kto wie ;)
PS Doprawdy rozbawiło mnie, że podałeś tu przykłady Kolumba i Krzyżaków. Kościół w czasach Kolumba twierdził, że ziemia jest płaska i za negowanie tego "faktu" skazałby Kolumba za herezję - dał się przekonać tylko obiecanymi przez królową korzyściami z nowych odkryć. Krzyżacy i papiestwo w ich czasach są raczej argumentami dla przeciwników kościoła katolickiego (nie tylko dla ateistów) w bardzo negatywnym świetle przedstawiającymi tzw. moralność katolicką.
Dziwi mnie, że ludzie wykształceni i mający pojęcie na rozległe tematy w tak brutalny sposób uogólniają i generalizują ateistów i ateizm. Dla przykładu nie nosze czarnych strojów, ćwieków, nie obrażam innych ani nie przeszkadzam im gdy obchodzą swoje święto. Nie słucham "wrzeszczącej" muzyki, nie uprawiam seksu w toaletach klubowych, nie wyrywam kobiet na maskę macho... Nie boję się wprost i na forum przyznać, że jestem człowiekiem niewierzącym i negującym istnienie boga.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko posiadam swoje wartości i zasady. Ot tak ustalone. Wynikające z życiowych doświadczeń, prawa instytucji państwowej w której funkcjonuje. Mam swoje marzenia, chcę zbudować dom, pracować i uczciwie zarabiać. Potrafię zabiegać o względy kobiety, przynosić kwiaty ,organizować tajemnicze wyprawy czy romantyczne kolacje.
Skąd więc tak kąśliwe uwagi ? Skąd taka generalizacja ? Nie zaprzeczam, że istnieją ludzie wyżej opisani i nie chwale ich czynów. Jednak dla mnie osoba mówiąca mi, że jestem kimś kim nie jestem głęboko się myli.
Inna sprawa osoba wypowiadająca się w imieniu katolików nie powinna potepiać takich chorób jak homoseksualizm. Czy przypadkiem Biblia nie mówi o szanowaniu i miłowaniu bliźniego ? o nie potępianiu go ? To tak samo jakby potępiać w ten sposób osobę z wada kręgosłupa (bo idzie zgarbiona inaczej niż wszyscy) czy chorego na zespół Downa (który tak samo jak homoseksualiści ma odmienne widzenie świata).
Ta sama rzecz tyczy się ateistów, dlaczego wierzący tak bardzo ich potępiają zamiast miłować i szanować jak bliźniego swego ? Może wtedy ateiści wyszli by z cienia, ujawnili swoje wątpliwości i poglądy dając dzięki temu możliwość na odkrycie przed nimi prawdy boga ?
Ostatnia rzecz. Człowiek pierwotny nie posiadał religii ani wiary w boga, co więc nim kierowało podczas polowania na niedźwiedzia ? Własne zasady, pojmowanie świata oraz potrzebę utrzymania rodziny.
@Hubert Michalak:
OdpowiedzUsuń„Krzyżacy zajęli Pomorze w 1309, a bitwa pod Grunwaldem odbyła się przecież w 1410 - zgodnie z twoją logiką przez ponad 100 lat władcy Polski byli tchórzami!”
Zgodnie z Twoją logiką prawdziwa wiara to brawura i głupota. Otóż mylisz się – prawdziwa wiara wiąże się nie tylko z odwagą, ale też rozwagą i odpowiedzialnością. Król Jagiełło zaatakował w najbardziej odpowiednim momencie, nie chciał przecież bezsensownie wylewać krwi swoich oddziałów i narażać Polski pewną porażkę. Jagiełło wybrał najlepszy moment, choć oczywiście nie mógł być pewien zwycięstwa. On tylko w nie WIERZYŁ, w przeciwnym wypadku nie podejmowałby ryzyka.
„Jagiełło i Witold walczyli z Krzyżakami dopiero w 1410, bo byli przekonani o swojej wygranej.”
Ale nie byli PEWNI WYGRANEJ. Popatrz na mecze piłki nożnej. Faworyci tak często zawodzą, a bukmacherzy liczą zyski. Zakon Krzyżacki to ówczesna potęga wojskowa, wspierana przez rycerzy z całej Europy.
„Co do Kolumba, to nie wyruszał on w podróż by szukać nowych lądów, tylko by znaleźć nową trasę do Indii. Nie rozumiem dlaczego takie zachowanie według ciebie jest "wbrew zdrowemu rozsądkowi""
Największą tragedią nauki historii jest jej interpretacja z własnego, współczesnego punktu widzenia. Czy wiesz jakie wyobrażenia o oceanach i nieodkrytych jeszcze lądach mieli ludzie średniowiecza? Jak trudno było skompletować załogę do takich rejsów? Wiesz, że na służbę na takich okrętach decydowali się zazwyczaj tylko więźniowie, którzy i tak nie mieli nic do stracenia… Poza tym istnienie innej drogi do Indii z punktu widzenia średniowiecznej nauki było raczej mało prawdopodobne. Stąd moje stwierdzenie, że wyprawa Kolumba była wbrew zdrowemu rozsądkowi.
„A objazdów i skrótów poszukujemy nie dlatego, że wierzymy, że one istnieją, tylko dlatego, że tak przypuszczamy, czyli mamy jakieś logiczne przesłanki by tak sądzić.”
Prawdziwa wiara opiera się na logicznych przesłankach. Widzę Jana Pawła II, widzę Matkę Teresę, miliony męczenników ginących za Chrystusa, znam wielu ludzi, którzy czerpią energię z uczestnictwa w Kościele, którzy żyją nauką Jezusa Chrystusa - i na podstawie tych przesłanek postanawiam się przekonać. I my się tym różnimy: ja sie przekonałem, Ty nie.
„Czy naprawdę wierzysz, że pierwotny mężczyzna polował na niedźwiedzia w pojedynkę?”
Nie i nigdzie tego nie napisałem :) Konieczność polowania wymagała od pierwotnych mężczyzn odwagi i ducha walki, niezależnie od tego czy działali w grupach (a tak było najczęściej) czy w pojedynkę (a takich konieczności raczej nie sposób uniknąć).
„I na końcu drobna uwaga co do kultur matriarchalnych - lud Na w Chinach i Tuaregowie na Saharze ciągle istnieją.”
^^ No to teraz porównaj sobie osiągnięcia tych kultur oraz ich powszechność i liczebność z kulturami patriarchalnymi i zrozumiesz dlaczego dokonałem takiego porównania.
@Hubert Michalak:
OdpowiedzUsuń"Kościół w czasach Kolumba twierdził, że ziemia jest płaska i za negowanie tego "faktu" skazałby Kolumba za herezję - dał się przekonać tylko obiecanymi przez królową korzyściami z nowych odkryć."
Ale hit ^^ Po kolei przyjrzyjmy się Twojemu rozumowaniu:
1) Twierdzisz, że Kościół uznawał płaskość ziemi za prawdę, dogmat, który nie podlega dyskusji.
2) Jednocześnie Kościół pozwolił Kolumbowi udać się w podróż do Indii, wierząc, że dzięki tej podróży i sam Kościół odniesie korzyść.
3) Ale uwaga – podróż Kolumba mogła się zakończyć powodzeniem tylko pod warunkiem, że Ziemia nie jest płaska!
4) Tym samym Kościół wierząc Kolumbowi sam zanegował swoje stanowisko na temat płaskości Ziemii ^^ Takie bzdury wychodzą z poważnego potraktowania bredni jakie napisałeś.
Poza tym tylko prawda jest ciekawa. Informacja historiograficzna bez przypisu jest nic nie warta. Do tego bez kontekstu, bez uwzględnienia mentalności etc. Więc czekam na źródła i przypisy ze źródłem obiektywnych, a nie portalu racjonalista.pl A może podasz oficjalny dokument Kościoła, w którym płaskość ziemi ma rangę dogmatu, z którym nie można polemizować? ^^ Robi się ciekawie :P
„Krzyżacy i papiestwo w ich czasach są raczej argumentami dla przeciwników kościoła katolickiego (nie tylko dla ateistów) w bardzo negatywnym świetle przedstawiającymi tzw. moralność katolicką.”
Mój drogi, nawoływanie do wyprawa krzyżowych wynikało z Ewangelicznej zasady miłości bliźniego. Kościół katolicki odpowiedział na wezwanie Kościoła wschodniego, udzielając mu pomocy w walce z Turkami, którzy zagrażali Bizancjum, utrudniali handel i prześladowali chrześcijan w miejscach świętych. A skutki konkretnych wypraw nie można przypisywać kościołowi - w końcu to nie Kościół dowodził konkretnymi wyprawami krzyżowymi, a władcy świeccy, którzy robili co chcieli, nie raz będąc ekskomunikowanymi przez Papieża (np. za zajęcie Bizancjum, stolicy Kościoła wschodniego). Więc nie powtarzaj tych ateistycznych bajek historycznych, bo te nie mają nic wspólnego z rzeczywistością i faktami.
„Jak widzisz cały akapit nadaje się do gruntownego przeredagowania.”
Jak widzisz cały Twój tok myślenia nadaje się do „przeredagowania”, a wszystko sprowadza się do jednego prostego procesu: czytania ze zrozumieniem, które jednak wymaga aktywnego myślenia, a nie tendencyjnej i ślepej krytyki.
@brytan:
OdpowiedzUsuńSTANOWISKO KOŚCIOŁA WOBEC HOMOSEKSUALIZMU JAKO WYNIK MIŁOŚCI BLIŹNIEGO
„Osoba wypowiadająca się w imieniu katolików nie powinna potepiać takich chorób jak homoseksualizm. To tak samo jakby potępiać w ten sposób osobę z wada kręgosłupa czy chorego na zespół Downa”
Zespół Downa czy wada kręgosłupa nie są grzechami. A homoseksualizm jest. Homoseksualizm to grzech taki sam jak kradzież, zabójstwo czy masturbacja. I Kościół nie potępia ani złodziei, ani uzależnionych od onanizmu ani homoseksualistów. Kościół potępia ich czyny. Takie jest stanowisko Kościoła zawarte w encyklikach Papieży, takie stanowisko reprezentuje Episkopat Polski, takie stanowisko reprezentuję ja na moim blogu, więc zamiast bzdurnie oskarżać, zacytuj zdanie, w którym wyśmiałem lub poniżyłem homoseksualistów!
Homoseksualizm potępia też wielokrotnie sama Biblia, dlatego Kościół wierny słowom Ewangelii, zawsze będzie przeciwny prawu państwowemu które pozwala kraść, propaguje pornografię czy upowszechnia homoseksualizm.
Wyobraź sobie, że lekarz oznajmia choremu na raka, że ten jest zdrowy. Lekarz tłumaczy pacjentowi, że jego słaby stan zdrowia to nie wynik choroby i że nie ma się czym przejmować. To zdecydowanie poprawia nastrój chorego, który wychodzi z gabinetu lekarza, traci szansę na wyleczenie i w konsekwencji - umiera.
Dlatego musimy eliminować czynniki, które powodują rozwój zaburzenia homoseksualizmu (a więc umacniać relacje rodzinne, bo homoseksualizm to owoc rozwodów, braku wystarczającej miłości ojcowskiej/matczynej, rozwiązłości seksualnej itd.) oraz przede wszystkim musimy mówić homoseksualistom, że są chorzy, ponieważ to pierwszy krok do wyleczenia. Skoro napiętnowanie społeczne alkoholizmu motywuje wielu alkoholików do podjęcia terapii (a robią to niechętnie, nie rozumiejąc zła jakie wynika z alkoholizmu) to takie same skutki przynosi napiętnowanie homoseksualizmu.
O tym właśnie mówi Chrystus w Ewangelii, kierując się miłością do każdego człowieka. A lobby homoseksualne rozpaczliwie próbuje zagłuszyć Kościół swoją demagogią, w rzeczywistości odbierając chorym na homoseksualizm wybór (choroba lub zdrowie), odbierając szansę na normalne życie i przede wszystkim – szansę na Zbawienie!
"Nie oszukujcie się: ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy (…) ani mężczyźni współżyjący ze sobą nie wejdą do Królestwa Bożego" (1 Kor 6,9-10)
Dlatego zawsze będę jasno nazywał homseksualizm grzechem. Zawsze będę się sprzeciwiał każdemu działaniu mającemu na celu propagowanie homoseksalizmu oraz okłamywanie chorych na tę chorobę.
@brytan:
OdpowiedzUsuńWIZREUNEK ATEIZMU
„Dla przykładu nie nosze czarnych strojów, ćwieków, nie obrażam innych ani nie przeszkadzam im gdy obchodzą swoje święto”
Czy ja napisałem, że Ty tak postępujesz? Że każdy ateista to robi? To Twoja nadinterpretacja i brak zrozumienia tekstu poraz kolejny. W moim poście tylko opisałem zachowanie dwóch tysięcy ateistów w Madrycie podczas Światowych Dni Młodzieży i przyjazdu Papieża. Na tej samej zasadzie podałem przykład nietolerancji Nergala. Ja tylko pokazuję jak ateizm degeneruje człowieka, a że ta degeneracja inaczej wygląda w przypadku różnych ludzi to sprawa oczywista.
„Mam swoje marzenia, chcę zbudować dom, pracować i uczciwie zarabiać.”
Ale co to ma do rzeczy? Czy ja gdziekolwiek napisałem, że ateista nie ma marzeń, pragnień, że nie wyznaje żadnych wartości?
„Nie zaprzeczam, że istnieją ludzie wyżej opisani i nie chwale ich czynów.”
No właśnie. Skoro Ci ludzie istnieją to chyba powinienem opisywać ich zachowania skoro tego dotyczy temat bloga, którego piszę? Zwłaszcza, że nie był to zjazd dwóch tysięcy lekarzy, prawników czy Portuglaczyków, a właśnie zjazd 2 tysięcy ATEISTÓW.
CUKIERKOWA MIŁOŚĆ WOBEC ATEIZMU?
„Ta sama rzecz tyczy się ateistów - dlaczego wierzący tak bardzo ich potępiają zamiast miłować i szanować jak bliźniego swego?”
Wierzący wierzy w życie wieczne i słowa Chrystusa, że ktoś, kto dobrowolnie odrzuca Miłość Pana Boga, nie może być Zbawiony. Napiętnowanie homoseksualizmu czy ateizmu to właśnie prawdziwy wyraz troski o bliźniego. Gdyby Kościół nie ostrzegał przed złem homoseksualizmu czy ateizmu, wtedy nie wypełniłby słów Jezusa o nakazie miłości bliźniego. No bo czy pozwolisz skoczyć w przepaść komuś kogo kochasz? Czy nie przeszkodzisz swojej córce w podcięciu sobie żył? Czy kochający ojciec pozwoli małemu synkowi wejść na lekko zamarznięte jezioro? Ojciec nie pozwoli, a dziecko dostanie klapsa i się rozpłacze. I tak wygląda prawdziwa miłość! Przekładając ten przykład na Twój tok myślenia, ojciec musiałby pozwolić dziecku wejść na lód, co spowodowałoby jego utonięcie, czyli śmierć.
Miłość bliźniego to nie sielankowy nastrój, prawdziwa miłość WYMAGA i właśnie tego uczy Ewangelia. Każdy ma szansę na nawrócenie, tylko sęk w tym, żeby z tej szansy skorzystać.
Piosenka - ogień
OdpowiedzUsuńCo do odwagi to można wspomnieć samych męczenników za wiarę, co nie dotyczy tylko mężćzyzn. Patrz: Casie Bernall
Pewien mądry człowiek powiedział kiedyś " Dla ludu religia jest prawdą,dla mędrców fałszem a dla władców jest po prostu użyteczna...". Powodzenia w krucjacie, jak widzę nie tylko przeciw ateistą.
OdpowiedzUsuń@Ra:
OdpowiedzUsuńKrucjata jest już wygrana, dokonał jej Chrystus na krzyżu. Ja natomiast korzystam tylko ze swojego prawa do wyrażania własnych opinii, do tego służy m. in. internet.
Szuka w Twojej wypowiedzi argumentu, który by dotyczył tego co napisałem w powyższym artykule. Szukam jakiegokolwiek argumentu i znaleźć nie mogę. Za to widzę konstrukcję "ktoś kiedyś powiedział". Każdy coś kiedyś powiedział.
Wiara jest miłością do tego, co niewidoczne; ufnością w to, co niemożliwe i nieprawdopodobne.
— Johann Wolfgang Goethe
Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy.
— Jan Paweł II
Wierzę, aby zrozumieć - Augustyn Św.
Wracając do cytatu który Ty podałeś zastanawiam kim są dziś owi mędrcy, którzy uznają lub uznawali religię za fałsz: Józef Stalin, Adolf Hitler, Bolesław Bierut, Anna Grodzka - ojciec dwójki dzieci, Wanda Nowicka - feministka finansowana ze środków koncernów antykoncepcyjnych i proaborcyjnych (zgodnie z orzeczeniem sądu)...
No poszukajmy też z drugiej strony. Kim są Ci dla których religia jest drogą do Boga?
Jan Paweł II, Matka Teresa z Kalkuty (Pokojowa Nagroda Nobla), Max Planck (fizyk, twórca teorii kwantów, laureat Nagrody Nobla), o. Maksymiliana Kolbe (który zginął oddając swoje życie za innych w obozie hitlerowskim) i można jeszcze długo wymieniać... http://mlot.blogspot.com/2010/12/blog-post.html
„Mam swoje marzenia, chcę zbudować dom, pracować i uczciwie zarabiać.”
OdpowiedzUsuń"Ale co to ma do rzeczy? Czy ja gdziekolwiek napisałem, że ateista nie ma marzeń, pragnień, że nie wyznaje żadnych wartości?"
Nie, nie zarzuciłeś mu że nie ma marzeń ani nie wyznaje żadnych wartości. Ty po prostu generalizując stwierdziłeś, że jest tchórzem pozbawionym męskości(bo ateizm jest objawem tchórzostwa i impotencji przecież wg Ciebie). Powiem Ci że łatwo być ateistą w studiu telewizyjnym czy na okładce gazety, ale w małej miejscowości gdzieś np. na Podkarpaciu, w z dziada pradziada religijnej rodzinie to już nie jest łatwa droga. Często wiążąca się z ostracyzmem. Oczywiście nie mówię tu o jakichś prześladowaniach i dyskryminacji.
Deklarowanie ateizmu jest trendy? Opluwanie religii też? Owszem, daje się odczuć w naszych okolicach silne parcie w tym kierunku, taki trend. Ale to że jacyś pajace i showmeni pokroju Nergala czy Wojewódzkiego zbijają na tym kapitał nie zaprzecza faktu, że większość tych "tchórzliwych" to zwyczajni ludzie, którzy nijak z sąsiadów wierzących nie szydzą. Nie kopulują na ulicach, wychowują dzieci w monogamicznych związkach.
Nie jestem orędownikiem cukierkowego pojednania, bo w pewnych kwestiach ekumenizm równa się poddaniu w wątpliwość tego w co wierzy dajmy na to katolik. Ale wiarę w Boga, który nad nami czuwa, pomaga nam, kocha nas i opiekuje się nami można podsumować jako dziecinną i tchórzliwą ucieczkę przed odpowiedzialnością. Człowiek stający twarzą w twarz ze swoim życiem nie jest tchórzem. Nawet jeżeli ktoś faktycznie w górze nad nim czuwa, w naszych kategoriach myślenia to nie jest tchórzostwo, może zarozumiałość, ale nie tchórzostwo.
A co do Kolumba, parę osób pisało, oczywiście błędnie, że Kościół w jego czasach uważał że Ziemia jest płaska. Jest to bzdura, Kościół katolicki przestał negować kulistość Ziemi wiele lat wcześniej, Kolumb korzystał w wyprawie z De Imagine Mundi Piotra d'Ailly'ego, zmarłego w 1420 r. Kardynała swoją drogą, który w książce owej spisał poglądy starożytnych i średniowiecznych myślicieli na kształt Ziemi, oczywiście kulistej. Końcem XV w. tylko jakiś wyjątkowo oporny na wiedzę wiejski proboszcz podważał kulistość Ziemi.
Dziękuję za uwagę i ewentualnie konstruktywną krytykę, bez wyciągania ciągłego wyciągania Stalina i Hitlera jako dowodu na to, że ateizm jest zły.
@sarpedon7:
OdpowiedzUsuńEhhh... Ja powiedziałem tak, Ty powiedziałeś to więc on powiedział tak.... Ludzie! Ja czekam na argumenty, a nie czepianie się za słówka. Com napisał, napisałem.
"Powiem Ci że łatwo być ateistą w studiu telewizyjnym czy na okładce gazety"
Jeszcze łatwiej jest na uczelni czy na imprezie. Nie pijesz, nie zapalisz, nie będziemy się "kochać" w toalecie? To są problemy katolika, dla ateisty nie istniejące.
Dzisiaj piątek, czemu nie jesz mięsa? Bo mam taką dietę. Aaaa, to brawo!
vs
Dzisiaj piątek, czemu nie jesz mięsa? Post dla Chrystusa. nerwowa cisza....
Zresztą skąd Ty jako ateista możesz wiedzieć jak trudno jest przyznać się dzisiaj do Chrystusa...?
"Człowiek stający twarzą w twarz ze swoim życiem nie jest tchórzem."
Dokładnie, ale ateista to nie jest człowiek, który staje ze swoim życiem twarzą w twarz, bo ateista ucieka w kłamstwo. Dopiero Chrystus poprzez Ewangelię czy Sakrament Spowiedzi pokazuje nam prawdę o naszym życiu, jak mało potrafimy i jacy grzeszni jesteśmy. Pan Bóg nas prowadzi, ale nie załatwia naszych spraw za nas. Wiara to początek odpowiedzialności.
Kolumb - każdy podręcznik od historii powie Ci, jak nowatorskie było jego myślenie jak na tamte czasy. I tyle w tym temacie.
"Dziękuję za uwagę i ewentualnie konstruktywną krytykę, bez wyciągania ciągłego wyciągania Stalina i Hitlera jako dowodu na to, że ateizm jest zły."
No bez przesady, jest zdecydowanie więcej znanych ateistów niż tylko Stalin. Lista jest naprawdę dłuuuga, zależy tylko jaki okres historyczny wybierzesz. Wspominany komunizm? Bardzo proszę: http://arkapana.republika.pl/nowak1.html Równie ciekawa jest Wielka Rewolucja Francuska (np. Wandea).
Pański artykuł jest oparty na dwóch błędnych przesłankach:
OdpowiedzUsuńa) że wiara jest czymś, do czegoś można się zmusić
b) że bycie ateistą jest postawą tchórzowską
ad. b) Rozumiem, że teza ta została postawiona na zasadzie przewrotnej riposty wobec środowisk ateistycznych. Tak się składa jednak, że wielu- śmiem twierdzić, że większość - Polaków wierzy z tchórzostwa i braku ciekawości świata właśnie. Czyż tchórzostwem nie jest uciekanie się do religii, która neguje fakt, iż śmierć jest nieodwołalnym końcem wszelkiego życia i nic nas po niej nie czeka? Iż nie istnieje opatrzność i sprawiedliwość w wymiarze kosmicznym, że nasze życie nie posiada głębokiego sensu? Że cały dotychczasowy światopogląd był od początku do końca fantazją?
W istocie, niepokój wiążący się z akceptacją ww. faktów (dla Pana: założeń) jest podawany przez absolutną większość moich znajomych, którzy trwają w wierze jako powód programowego odrzucenia ateizmu. Trudno uznać to za coś innego, jak brak odwagi.
Podobnie rzecz ma się z rzekomym brakiem ciekawości. Na czym opiera się przekonanie, że wierzący "mają jaja" wybierając opcję, która w samej rzeczy jest o wiele bardziej komfortowa i ma o wiele mniej wspólnego z prawdziwą ciekawością świata? W końcu to ateiści ryzykują ewentualne potępienie i męki piekielne. To ateiści wybierają ciekawość świata, rezygnując z dogmatyczności nauki Kościoła.
Pozdrawiam.
@phunkracy:
OdpowiedzUsuń„Pański artykuł jest oparty na błędnych przesłankach: wiara jest czymś, do czegoś można się zmusić”
No ciekawe gdzie ja napisałem o zmuszaniu do wiary…? :D Widzę, że ostatnio ateiści przyjęli nową taktykę, która polega na tym, żeby dobudować jakieś bajki do moich stwierdzeń. Zacytuj zdanie, w którym mówię, że do wiary można się zmusić, a będzie 1:0 dla Ciebie.
Wiara to droga. I korzystając z naszej wolnej woli możemy na tą drogę wejść, ale nie musimy.
„wielu- śmiem twierdzić, że większość - Polaków wierzy z tchórzostwa i braku ciekawości świata właśnie.”
Po pierwsze to Twoje przypuszczenia, nie do zweryfikowania, a więc nie są argumentem.
Po drugie, jeśli jesteś ciekawy świata to polecam oglądnąć program Discovery, poczytać „Wiedza i życie” czy pojechać na wycieczkę dokoła świata, a niekoniecznie iść na Mszę - Msza św. ma inny cel niż zaspokajanie ciekawości świata :)
„Czyż tchórzostwem nie jest uciekanie się do religii, która neguje fakt, iż śmierć jest nieodwołalnym końcem wszelkiego życia i nic nas po niej nie czeka?”
Uważam, że ostateczna konfrontacja z Najwyższym, ze Stwórcą, który wie wszystko o naszym życiu jest aktem odwagi. Ateizm ze swoim dogmatem, że nie ma niczego po śmierci, jest właśnie drogą dla tchórzy. To oczywiste, że nie lubimy być kontrolowani np. w pracy, zwłaszcza, gdy coś zrobiliśmy nie tak. Tchórze zawsze uciekają od odpowiedzialności. A po śmierci będziemy musieli zdać sprawozdanie z naszego życia. Nie tylko z uczynków wobec innych ludzi, ale też wobec Boga. Do tego trzeba mieć odwagę, nie sądzisz? :) Pogląd, który mówi, że nikt nas nie będzie rozliczał (czyli właśnie ateizm) jest o wiele bardziej kuszszszący….
„W istocie, niepokój wiążący się z akceptacją ww. faktów (dla Pana: założeń) jest podawany przez absolutną większość moich znajomych, którzy trwają w wierze jako powód programowego odrzucenia ateizmu.”
No ładne mi to fakty: „wielu- śmiem twierdzić, że większość - Polaków wierzy z tchórzostwa”
A co wierzący mają powiedzieć ateiście? Wiary nie da się opisać. Wy odrzucacie Boga, Kościół, subtelne odczucie wiary, miłość do Stwórcy, cuda, zwykłą chęć trwania na Eucharystii itd. – więc co Wam można powiedzieć? Tu nie chodzi o argumenty, a o postawę. Ważne, że Twoi znajomi trwają przy Chrystusie i to jest ich argument – na przekór światu i Waszemu racjonalizmowi.
„W końcu to ateiści ryzykują ewentualne potępienie i męki piekielne.”
Wierzący też - „komu więcej dano, od tego też więcej wymagać będą.”
„To ateiści wybierają ciekawość świata, rezygnując z dogmatyczności nauki Kościoła.”
Dogmaty ze swojej natury są nie do zweryfikowania. Ateista odrzuca dogmaty Kościoła, ale wybiera własne (np. nieistnienie Boga, nieistnienie życia po śmierci itd.). Więc z punktu oceniania tchórzliwości to bez znaczenia, którym dogmatem żyjesz.
Zrozum, że każdy człowiek żyje na 2 płaszczyznach: na płaszczyźnie zwykłej, namacalnej codzienności i płaszczyznę wiary. Tak było od zarania dziejów. Dopiero ateiści odrzucili płaszczyznę wiary. Więc przyznaj, kto jest bardziej ograniczony? Napisałem, że wiara to droga, trudna i długa. Skoro ateista rezygnuje z tej drogi w swoim życiu, a wierzący nie, to kto tu jest tchórzem i idzie na łatwiznę?
Co kilka minut chrześcijanin na całym świecie oddaje życie za Chrystusa. Obecnie 1,2 mld chrześcijan jest krwawo prześladowanych, nie licząc prześladowań psychicznych jak w Europie obecnie. Jeżeli taki prześladowany chrześcijanin stchórzy i ucieknie – zostaje ateistą.
Katolik idzie do Spowiedzi, żeby się uniżyć, uznać swoją słabość, rozliczyć swoje życie – nie wg własnego uznania, bo człowiek ma tendencje do samousprawiedliwienia – spowiada się z np. masturbacji czy pornografii. To wymaga sporej odwagi i sporego wysiłku. Jeżeli wierzący stchórzy i ucieknie to zostaje ateistą.
PS Skoro już mówimy o tchórzostwie to gratuluję wytrwałości w zakładaniu kolejnych nowych kont na Bloggerze.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKatolicyzm to pełnia człowieczeństwa: nie tylko sfera codziennej rzeczywistości, ale też sfera wiary, którą ateiści odrzucają. Zauważ że katolicy to zazwyczaj bardzo szczęśliwi ludzie (np. Ireneusz Krosny, Szymon Hołownia czy Jan Paweł II), których nie męczy np. pustka jaką niesie ze sobą ateizm (człowiek jak wytwór przypadkowego losowania w procesie ewolucji). Wierzący to człowiek który bierze sprawy w swoje ręce (np. Spowiedź św., nawrócenie jako przemiana swojego życia i dotychczasowego postępowania, pomoc w wychodzeniu z nałogów itd.). Ludzie wierzący bardzo często posiadają ogromną wiedzę, niesamowicie ubogacając współczesną naukę. Jednym słowem człowiek otwierając się na miłość Pana Boga staje się wolny od grzechu i strachu. Katolicyzm jest jak najbardziej męski, w przeciwieństwie do ateizmu, co udowodniłem we wpisie powyżej. Katolicyzm niesie w sobie piękne przesłanie: człowiek jest nie jest tylko zwierzęciem, nie jest epizodem, nie jest przypadkiem zdanym na samego siebie. Sam jestem wierzącym, więc wiem jaka to wspaniała moc! :)
UsuńJuż rozumiesz, że rozmowa oparta na subiektywnych odczuciach po prostu nie ma sensu? Po drugie, SKORO ATEIZM WG CIEBIE JEST TAK NIESAMOWITY, TO DLACZEGO Z NIEGO ZREZYGNOWAŁEŚ? Ktoś tu próbuje oszukiwać: mnie i czytelników albo samego siebie. Zresztą po Twoim zachowaniu na moim blogu wyczuwam, że to co tu czytasz nie daje Ci spokoju... ;) I o to chodzi!
PS W swojej wypowiedzi zacytowałeś fragment Psalmu wyrwany z kontekstu, więc ja zrewanżuję się innym, dłuższym fragmentem:
Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie do wodopoju, gdzie mogę odpocząć: orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię.
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza.
Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity.
Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim po wszystkie czasy. Ps 23
Drogi Autorze,
OdpowiedzUsuńTrafilem tu przypadkiem, niemniej jednak po przeczytaniu artykulu i komentarzy, sam skresle kilka slow.
Wysnules szereg tez, ktore zupelnie nie maja racji bytu i ogolnie rzecz ujmujac nie trzymaja sie kupy.
Zechciej przyjac do wiadomosci, ze nie dla wszystkich ludzi religia katolicka jest pelnia zycia. Nie zgodzilby sie z Toba w tej kwestii nie tylko ateista ale zeby daleko nie szukac chocby wyzawca Islamu.
Dodam tez ze istnieje cos takiego co nazywamy "łaską wiary" - odsylam do Biblii lub polecam rozmowę z ogarnietym ksiedzem (choc niestety malo ich...).
Zanim zaczniesz wyglaszac swoje tezy, z musze przyznac dosc radykalnym i wojujacym nastawieniem, polecam lekture zrodel historycznych, zarowno zwiazanych z kosciolem jak i swieckich, zeby zglebic temat.
Poczytaj troche o swojej wierze, o ewangeliach, soborach, o tym co zostalo uznane za prawde a co za falsz kiedy LUDZIE decydowali o tym jak ma wygladac chrzescijanstwo, o tym ze boskosc Jezusa usankcjonowal wlasnie sobor, slowem, naucz sie troche o swojej religii.
Potem przeczytaj biblie, ktora nie jest jednomyslna nawet w przedstawniu rodowodu Jezusa nie mowiac juz o ilosci pokolen jego przodkow i rodow.
Slepa wiara w cos o czym nie ma sie wiedzy, swiadczy niestety o ignorancji.
Przedstawianie z kolei tej slepej wiary jako "jedynej slusznej drogi w zyciu" i atakowanie ludzi o odmiennych pogladach jest chamstwem.
Jesli Jezus jest Twoja droga, idz nia bez leku, tak jak to jest napisane w Pismie.
Nie szkaluj i nie obrazaj innych ktorzy tej drogi nie wybrali, bo ja daleki jestem od obrazania Ciebie, za to ze jestes katolikiem.
Zyj w zgodzie ze soba i pozwol tak zyc innym
Pozdrawiam
Ateista
PS
Tak to juz jest niestety, ze czlowiek niewierzacy wie znacznie wiecej o religi niz przecietny katolik, moze dlatego nie wierzy ?
Ignorancja zawarta w tym komentarzu mnie przeraża. Zwłaszcza jako autora tego bloga, w którym jest pełno artykułów opartych na źródłach historycznych i analizie Pisma. To jest tak typowe dla wielu ateistów, nie odniosłeś się do ani jednego mojego zdania z powyższego artykułu, tylko wylewasz swoje żale i frustracje. Chyba tylko w Twojej wyobraźni udowodniłeś, że cokolwiek rozumiesz z wiary katolickiej. Żeby Ci to udowodnić to wyłowię kilka argumentów spośród wielu dogmatów, które podałeś jak np. że ateista wie lepiej niż katolik o wierze katolickiej. Oto dowody:
UsuńNajpierw wspomniałeś, że wiara jest łaską. Oczywiście, ale mylisz to z predestynacją, która jest charakterystyczna dla religii protestanckiej i w zasadniczy sposób odróżnia od niej wiarę katolicką.
Teoria predestynacji w swej heretyckiej wersji polega na tym, że Bóg jednych przeznaczył do zbawienia, a innych do potępienia, i że w tym przeznaczeniu nic nie zależy od człowieka. To nie prawda - wolą Boga zbawić każdego człowieka, co jasno wynika z kart Pisma św i samej ofiary Chrystusa na krzyżu. A zatem wszyscy są predestynowani do zbawienia. Tyle że Bóg nie może nikogo zbawić wbrew niemu samemu. Człowiek ma możliwość powiedzenia Bogu w sposób świadomy i definitywny "nie". I wtedy mamy do czynienia z potępieniem, które jest właściwie auto-potępieniem. A zatem to Bóg zbawia, ale człowiek może wybrać potępienie.
Czy ludzie decydują o tym jak ma wyglądać chrześcijaństwo? Tak, oczywiście, np. rozłamy w Kościele to decyzja ludzi. Skoro czytałeś Pismo św. to wiesz, że Jezus obiecał zesłać Ducha św. Już od Starego Testamentu masz wiele przykładów na to, że Pan Bóg to nie wielki zegarmistrz, który powołał na Ziemi swój Kościół i bezczynnie się mu przygląda z Bogu. Przeczytaj o pierwszych soborach w Dziejach Apostolskich.
Pan Bóg prowadzi swój Kościół nieustannie, stąd obecność Ducha św. działającego przez ludzi. I efektem tego jest np. nieomylność Papieża, ale tylko w sprawach wiary czy działalność soborów i konklawe.
Różnorodność rodowodów Jezusa w obu Ewangeliach jest oczywistym faktem i nikt przez to nie traci wiary. Zresztą odsuwając kwestie teologiczne i historyczne odnośnie powstania tych ksiąg, Jezus Chrystus jest także postacią historyczną uznawaną przez współczesną naukę historii. Różnić pomiędzy Ewangeliami jest więcej, jednak, żeby rozmawiać o każdej trzeba wiedzy teologicznej i historycznej, a nie wiedzy z artykułów serwisu racjonalista.pl
Zresztą nie tego dotyczy ten wpis, nie taki jest jego temat, więc cały Twój komentarz jest wielkim, ignoranckim offtopem i nie powinienem go publikować. Nie odniosłeś się do ani jednego mojego zdania z powyższego artykułu. No ale czego można się spodziewać po napalonym ateiście. Zachęcam więc do lektury innych wpisów, zaczynając od lektury ich tytułów, bo tytuł opisuje co jest treścią artykułu. Jak piszę o niemęskości ateizmu to nie wyjeżdżaj mi tu z kwestiami historycznymi czy teologicznymi albo że piszę agresywnie bo to ujawnia Twój brak argumentów tak naprawdę.
Fajnie to wszystko zostało tu opisane.
OdpowiedzUsuń