9 marca 2012

Megadiss na feminizm cz. II

MITY FEMINIZMU
Więc gdzie zaczyna się feminizm? W mitycznej rzeczywistości, gdzie źli tyrani – mężczyźni - ciemiężą biedne, bezbronne kobiety. Ale ta bajka nie jest oryginalna, została zgapiona od „najwybitniejszych” myślicieli naszej cywilizacji, a mianowicie komunistów: Marksa i Engelsa, Lenina i Stalina. W miejsce mężczyzn podstawcie sobie wyzyskiwaczy: szlachtę, burżuazję, panów, obszarników a w miejsce kobiet proletariat, robotników, rolników ciemiężonych przez klasy posiadające i nagle zauważamy, że schemat jest niemal identyczny: sztuczne kłócenie ludzi, tworzenie podziałów, wmawianie jednym, że zostali oszukani przez ludzi. Efektem takiego przedstawiania rzeczywistości jest walka, a efektem walki są zawsze ofiary.

I to jest właśnie największe zagrożenie, jakie niesie ze sobą feminizm: dzielenie ludzi, patrzenie na świat wg kryterium płciowego, upatrywanie w osobach płci przeciwnej ciemiężycieli, wrogów z którymi całe życie trzeba walczyć o dominację. To nie daje spokoju, nie daje prawdziwej radości płynącej z jedności, z komunii obcowania z drugim człowiekiem np. w małżeństwie.
Dlatego feminizm nigdy nie będzie do pogodzenia z katolicką wizją rodziny, która feministycznej walce o dominację przeciwstawia wzajemne uzupełnianie się oraz oddanie się bez reszty drugiej osobie, które dają podstawę prawdziwej miłości.
Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej! Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. (…) Mężowie miłujcie żony (…) Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. [Ef 5, 21-32]
Feministkom pewnie włosy stają dęba czytając takie fragmenty Pisma św., ponieważ one nie rozumieją jak piękne jest poddanie się na wzór Kościoła poddanemu Chrystusowi i że prawdziwa wielkość i prawdziwa miłość wymaga uniżenia i oddania się drugiemu. Wielka szkoda, że tego nie rozumieją. Patrząc na rozkrzyczane na manifie kobiety, pełne pretensji wobec Kościoła, mężczyzn i państwa w którym żyją, nie wydaje mi się, aby były one szczęśliwe.

O CO TAK NAPRAWDĘ CHODZI FEMINISTKOM?
Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… No właśnie. Ruch feministyczny to najlepszy sprzymierzeniec koncernów produkujących antykoncepcję czy narzędzia służące do aborcji. Pokazuje to przykład Wandy Nowickiej – feministki, szefowej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która pozwała Jaonnę Najfeld, za rzekomo bezpodstawne oskarżenia o finansowaniu działalności Nowickiej przez przemysł aborcyjny i antykoncepcyjny. Sąd jednak stwierdził, że Pani Joanna Najfeld miała rację. Sąd wykazał to ponad wszelką wątpliwość na przykładzie dwóch podmiotów: koncernu Gedeon Richter Polska oraz firmy Ipas - producenta narzędzi do aborcji, konkretnie aspiratorów, czyli wysysaczy zwłok dzieci podczas aborcji . W uzasadnieniu wyroku padają konkretne kwoty, które te dwa podmioty przelewały na konto Federacji Wandy Nowickiej, m.in. w 2007 roku Ipas wpłacił na rzecz Federacji prawie 140 tys. zł, firma Gedeon Richter na przestrzeni kilkunastu lat wpłaciła ok. 20 tys. zł . Uzasadnienie wyroku wspomina o tym, że z wpłat firmy Gedeon Richter sfinansowano prowadzenie korespondencji w serwisie internetowym wpadka.pl. - to strona to bardzo słabo zawoalowana reklama środków poronnych, tzw. antykoncepcji po stosunku, skierowana do młodzieży. Ponadto z pieniędzy przelanych na konto Federacja wydrukowała ulotkę "Antykoncepcja po stosunku", w której wielokrotnie padała nazwa środka produkowanego właśnie przez tę firmę, a która była rozpowszechniana wśród młodzieży jako ulotka informacyjna. Więcej o sprawie.

Kolejny przykład: „Akcja Tak dla kobiet!”. W poprzednim roku, mimo zaangażowania niemal trzydziestu organizacji lewicowych, dysponujących ogromnymi środkami finansowymi, nie udało się zebrać wymaganych 100 tysięcy podpisów pod projektem ustawy ułatwiającej aborcję, in vitro i refundację środków antykoncepcyjnych. W wyniku wspomnianej akcji udało się zebrać jedynie 30 tys. podpisów (aby projekt ustawy proaborcyjnej mógł zostać zgłoszony, wymagane było zebranie przynajmniej 100 tys. podpisów). Feminizm na całym świecie to ideologia skompromitowana i ciesząca się tak naprawdę znikomym poparciem - a jak pokazuje powyższy przykład - także w Polsce.

Hasła z feministycznych manif też odkrywają prawdziwe cele ruchu feministycznego:

„Żądamy bezpiecznej i legalnej aborcji!”
 „Dość piekła kobiet. Dostęp do antykoncepcji!”
„Żądam przerobienia pałaców arcybiskupich na kliniki aborcyjne!”
„Księża na księżyc! Biskup nie jest Bogiem”
„Lesbijka na prezydenta!”

Gdyby na manifę przybył jakiś kosmita i nie wiedział, że to paradują feministki z okazji Dnia Kobiet, z pewnością nie oparłby się wrażeniu, że to marsz jakichś nawiedzonych antyklerykalistów z okazji Dnia Nienawidzenia Kościoła. Żądania femiterrorystek (bo już nawet trudno nazwać je feministkami) dość jasno pokazują do czego sprowadzają się podnoszone przez nie postulaty. Tu na litość boską nie chodzi o żadne dobro kobiety! Jakie dobro?! Prawo do zabijania ma na celu jakieś dobro?! Jakiekolwiek?! Kobiety?! Jej dziecka?! Nie wydaje mi się.
Femiterrorystyczne żądania, w pewnym uproszczeniu, sprowadzają się do jednego – wyrastającego z absurdalnej teorii prawa do swojego brzucha – wpajania kobietom wynaturzonego do granic możliwości egoizmu. Mamiąc hasłami równouprawnienia i tolerancji, stawiają zbrodnicze roszczenia – refundowanie antykoncepcji, legalizacja homoseksualizmu, wolny dostęp do aborcji. I jeszcze jedno – „księża na Księżyc” żeby „nie truli” że to grzech, czy co tam jeszcze…
(…)
Równouprawnienie? Doprawdy? To czemu panów w drzwiach nie przepuszczamy my? I czemu się oburzamy jak jakiś burak wsiada do autobusu przed nami i czemu cieszymy, jak mężczyźni nas w rękę całują?
Tylko, żeby to zrozumieć, trzeba naprawdę być kobietą. Znać swoją wartość.”

To są słowa kobiety, dziennikarki, Marty Brzezińskiej. Nic dodać, nic ująć ;)

Na koniec pozostaje mi tylko zaprosić wszystkich, którym dobro kobiet i polskich rodzin leży na sercu do udziału w naszej akcji dot. modlitwy za ofiary feminizmu. Głodnym kolejnych argumentów polecam zwłaszcza dział „Czytelnia” na stronie akcji, niepozostawiających na feminizmie suchej nitki. Zapraszamy!
A wszystkim Kobietom-czytelniczkom tego bloga 
życzymy ciągłego odnajdywania i docenienia piękna kobiecości, 
tego wspaniałego prezentu danego wszystkim ludziom od Boga :)
Redakcja

7 komentarzy:

  1. Totalnie zgodne z rzeczywistością. Idąc dwa dni temu na pocztę na alejach Jana Pawła II, widziałem kobiety, które wracały (prawdopodobnie z pracy) z jakimś wiechciem, zwanym przez niektórych tulipankiem/goździkiem na dzień kobiet.
    Przykro się robiło na myśl, że feministki wypracowały dla kobiet tą równość i wolność, dzięki której kobieta może nacieszyć się na pół zwiędniętym badylem wracając po 8 godzinach w pracy. KONGRATULEJSZYN! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Jak zastanawiam się nad tym, czy masowe podejmowanie pracy przez kobiety (lansowane przez feministki) nie doprowadziło do ogólnego spadku zarobków. Zgodnie z prawem popytu i podaży im więcej pracowników, tym mniejsze płace. Więc masowe ruszenie kobiet do pracy spowodowało spadek wynagrodzeń i w konsekwencji dzisiaj zdecydowana większość kobiet MUSI pracować, bo rodziny już nie da się utrzymać już z jednej tylko pensji (na ogół). Wynika z tego, że poraz kolejny feminizm jest przeciwko kobietom: tym razem zabrał im wolność. Ale to tylko moja hipoteza.

      Usuń
    2. Witam panów.

      Jednak się nie zgodzę, że praca zawodowa jest gorsza od pracy w domu. Kobieta rzadko kiedy miała prawo tylko leżeć sobie "i pachnieć", jak by to ujął pan Korwin-Mikke. I w domu miejskim, i w gospodarstwie na wsi jest mnóstwo pracy. A czy za tę pracę kobieta otrzymuje - uwaga, uwaga! - pieniążki? ;) Bo - niestety, bywa i tak - że pan mąż trzyma kasę i małżonka musi prosić o pieniądze na SWOJE potrzeby. Ja bym nigdy tego robić nie chciała, choćbym miała najszczodrzejszego męża na świecie. ;)

      Usuń
    3. @Kira: niezgadzam się z tak stereotypowym myśleniem.

      "Jednak się nie zgodzę, że praca zawodowa jest gorsza od pracy w domu."
      A kto napisał, że jest? Każdy ma prawo wybierać, jednak warto się zastanowić co jest zgodne z naszym powołaniem. Być może Twoja praca nie zapewni Ci opieki na starość i nie da tyle radości jaka płynie z posiadania dzieci.

      "Kobieta rzadko kiedy miała prawo tylko leżeć sobie "i pachnieć", jak by to ujął pan Korwin-Mikke."
      Oczywiście, że tak. Mężczyzna jeszcze rzadziej mógł sobie leżeć i "pachnieć". Całe życie człowieka to ciężka praca, niezależnie od płci, pomijając tych którzy odziedziczyli fortuny po przodkach lub wygrali w Lotto.

      "A czy za tę pracę kobieta otrzymuje - uwaga, uwaga! - pieniążki? ;)"
      Uwaga, uwaga: a czy mężczyzna nie wychowuje dzieci? A może jeśli wychowuje to dostaje pieniądze w przeciwieństwie do kobiety? Nie? To gdzie tu nierówność?

      Kiedyś panował podział: kobieta do pewnego roku wychowywała dzieci, potem rzemiosła uczył mężczyzna. Dziś także nie jest dziwiną sytuacją, kiedy mąż np. odwozi dzieci do szkoły. Małżonkowie zawsze wychowują i prowadzą dom wspólnie, bo małżeństwo to wspólnota. Przecież pisałem, że katolicka wizja rodziny to wizja WSPÓŁPRACY, pomagania sobie, a nie wykorzystywania siebie nazwzajem i rywalizacji.

      "Bo - niestety, bywa i tak - że pan mąż trzyma kasę i małżonka musi prosić o pieniądze na SWOJE potrzeby."
      Jak wyżej. Wyczuwam tu kolejną feministyczną bajkę o złym patriarchacie. Zamiast tego polecam rzeczywistość. Poza tym sytuacja którą opisujesz jest niezgodna z prawem i raczej nie trudno byłoby wywalczyć swoje prawa w sądzie. "Wspólnota majątkowa małżonków", nie?

      Dobra, uczciwa i słaba kobieta wychowuje dzieci, a zły tyran mężczyzna ogląda telewizję i pije piwo. Tak, oczywiście, tak wygląda zdecydowana większość polskich rodzin. Jasne. Stereotypy górą!

      Usuń
  2. Cny Autorze, nie sugeruję nigdzie, że mężczyzna zawsze jest tyranem, a kobieta - zawsze ofiarą. Wszelkie uogólnienia są śmieszne - także to dotyczące pracy zawodowej kobiet, antykoncepcji, "singlostwa", etc. Życie nie jest prostym równaniem matematycznym, nie ma przepisu, jak je właściwie przeżyć.

    Odniosłam się w komentarzu do tego, co napisałeś na temat pracy zawodowej, gdyż wydało mi się, że w Twoim mniemaniu współczesne kobiety pracują dlatego, że tak im poleciły feministki. Jeśli się mylę, to przepraszam. Dziwnym jednak wydają mi się drwiny z feminizmu. Żadna feministka nie przystawia pistoletu do głowy drugiej kobiecie i nie żąda, by tak abortowała swoje dzieci, stosowała antykoncepcję, pięła się po drabinie kariery, etc.

    A tak odnośnie zarabiania pieniędzy - skoro teraz dzielimy się obowiązkami w domu, to dlaczego nie mielibyśmy oboje zarabiać? Gdyby to się danej parze nie opłacało, to by się na takie życie nie godziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgoda! ;)

      jedną tylko rzecz chciałbym sprostować w Twoim zdaniu: "Żadna feministka nie przystawia pistoletu do głowy drugiej kobiecie i nie żąda, by tak abortowała swoje dzieci, stosowała antykoncepcję, pięła się po drabinie kariery"
      Ja bym to nazwał po prostu lansowaniem szkodliwych wzorców (np. morderstw własnych dzieci przez matki).

      Usuń
  3. "Przykro się robiło na myśl, że feministki wypracowały dla kobiet tą równość i wolność, dzięki której kobieta może nacieszyć się na pół zwiędniętym badylem wracając po 8 godzinach w pracy." Dokładnie tak ! Feministki zrobiły czarna robotę. Wole zarabiać trochę mniej ale za to być taktowana jak kobieta (nie nosić ciężkich zakupów, nie przykręcać żarówek i być puszczana pierwsza w drzwiach.)

    OdpowiedzUsuń