29 grudnia 2010

Diss historyczny cz. II: Inkwizycja i wyprawy krzyżowe – anatomia manipulacji.

Konkretny przykład z historii: Wyprawy krzyżowe. Średniowiecze w pełni. Najbardziej intratnym zajęciem jest wtedy handel towarami luksusowymi, czyli trudnodostępnymi. To samo będzie motywem odkryć geograficznych, na razie jednak te rejony są nie znane. Stosunki handlowe utrzymywane są więc wyłącznie z Arabami, którzy dalej handlują z Indiami. Chodzi głównie o przyprawy, które mają kolosalne znaczenie dla Europejczyków: konserwują żywność (jest to szczególnie ważne wobec częstych klęsk głodu i nieurodzaju). Handel z Arabami odbywa się przez Morze Śródziemne, bo to najkrótsza i najszybsza droga. Więc kraje położone nad tym morzem najszybciej się bogacą. Należy tu wymienić przede wszystkim Wenecję i inne kraje półwyspu Apenińskiego, które monopolizują te drogi handlowe. Rozpoczyna się ostra rywalizacja. Problem jest z Arabami, gdyż to oni są pośrednikami w handlu z Indiami i Arabią. To oni dyktują ceny, oni decydują czy handel będzie możliwy czy nie. Nie trzeba długo się zastanawiać nad rozwiązaniem: zajęcie ziem Arabów i przejęcie kontroli nad handlem. Tylko jak takie małe państwo jak Wenecja mogło pokonać Arabów, świetnych w tym czasie pod względem wojskowym...? (To jak z wojną w Iraku: tak naprawdę chodziło o broń atomową, czy o ropę...?) Zaczęto się zastanawiać, jak przekonać Europę, jak znaleźć sojuszników. Uniwersalizm średniowieczny był odpowiedzią. Manipulując ludźmi i ich wartościami można było osiągnąć wszystko. A dowodem na poparcie tej tezy jest np. zajęcie przez jedną z wyprawa krzyżowych Bizancjum, które było centrum chrześcijaństwa w tamtym regionie. I likwidacja tego państwa na jakiś czas, utworzenie Cesarstwa Łacińskiego pod rządami… Wenecjan. Im to było na rękę, widzieli tam zyski, więc rzucając hasła walki z niewiernymi zaprowadzili tłum (wojska) do państwa chrześcijańskiego i je zdobyli. Trafnie podsumował wyprawę krzyżową Norman Davies w swojej książce pt. „Europa”: „Na dłuższą metę korzyści odniosła tylko Wenecja”. Natomiast papież „nagrodził” ich ekskomuniką.

Wydarzeń historycznych nie wolno wyrywać z kontekstu. Dlatego wyprawy krzyżowe trzeba też ująć jako jeden z rozdziałów w wojnie Arabów z Europejczykami. Od momentu powstania religii islamskiej w VII wieku po Chrystusie rozpoczyna się budowa imperium arabskiego i jego ekspansja terytorialna na ziemie Europy. Prowadzone walki w ciągu kilku pokoleń pogrzebały średniowieczną tolerancję. Różnice i wartości religijne stały się jedynie motywacją do walki po obu stronach. Stały się usprawiedliwieniem morderstw i okrucieństw, podwyższały morale wojsk, pozwalały utrzymać dyscyplinę itp. W Europie spiralę nienawiści podgrzewały powszechne ubóstwo, głód i przeludnienie Kontynentu. Dla Arabów taką motywacją był Koran aż kipiący od wezwań do walki z niewiernymi, czyli dobrze nam dziś znanego dżihadu (wbrew temu, co dziś próbuje się wmówić Europejczykom. Ta wojna nigdy się nie skończyła). Dlatego początki i rozwój religii islamu są nierozerwalnie połączone z budową imperium arabskiego i jego agresywną ekspansją terytorialną. Arabowie bardzo szybko dotarli aż w okolice współczesnej Francji. Kiedy w 732 roku ponieśli klęskę pod Poitiers zadaną im przez Karola Młota, władcę frankońskiego, to właśnie Europejczycy przeszli do kontrofensywy. Rozpoczęła się rekonkwista, której za kontynuację można  uznać właśnie wyprawy krzyżowe. Klęski Krzyżowców poza Kontynentem znów odwróciły role: stopniowo przewagę zaczęli zyskiwać Islamiści, by 1453 roku zdobyć Konstantynopol i zakończyć istnienie ostatniej z części Imperium Rzymskiego, jednocześnie największego ośrodka wschodniego chrześcijaństwa. Przez ten czas wewnętrznie skłócone imperium arabskie wciąż dzieli się i słabnie. W 1492 roku upada Grenada – ostatni przyczółek arabski w Hiszpanii. Jednak nawet to nie zatrzymuje ogólnego impetu Islamistów. W 1683 roku pojawiają się oni aż pod Wiedniem. Ich wyprawa kończy się jednak klęską zadaną przez wojska Europejczyków pod dowództwem króla polskiego Jana III Sobieskiego.
Chrystus powiedział: "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie! wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie!” Mt 7, 21 „Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd. Ja zaś wam mówię, że każdy, kto gniewa się na swego brata, pójdzie pod sąd.” Mt 5-7. 
Chyba nie trudno zrozumieć dlaczego hasła: „zabijajcie w imię Boga!” najgłośniej krzyczeli ludzie tak naprawdę niewierzący.  Robili to np. władcy manipulujący ideałami religijnymi dla osiągnięcia własnych celów. „Sprzedałbym Londyn, gdybym tylko znalazł kupca” – mawiał Ryszard Lwie Serce, król Anglii i jednocześnie przywódca jednej z wypraw krzyżowych. Zapał religijny połączony z ubóstwem i przeludnieniem Europy łatwo było wykorzystać, a pokazuje to choćby przykład wyżej wymienionej Wenecji. Podobnie inkwizycja bardzo szybko została opanowana przez władze świeckie, ponieważ okazała się idealnym narzędziem do utrzymywania porządku społecznego poprzez zastraszanie ludu oraz w walce z przeciwnikami politycznymi.

A teraz kilka konkretów dotyczących inkwizycji, żeby skonfrontować fakty z tym co mówią ateiści: Zacznijmy od tego że inkwizycja jako trybunał kościelny była powołana w chwili ogarniającego Europę kryzysu społecznego właśnie po to, aby położyć kres szerzącemu się bezprawiu, a nie paleniu czarownic itd. Skazywano ludzi za kradzieże i inne plagi społeczne. Większość wyroków jakie zapadały to były np.: nakaz odmowy różańca, zakaz gry w kości, przymusowa obecność na Mszy św., nakaz pielgrzymki, chłosty, nakaz przebywania w jakimś miejscu czy noszenia znaku krzyża na odzieniu.

Jednak bardzo szybko Inkwizycja kościelna została przejęta i zdominowana przez władzę świecką. Władcy widzieli w heretykach zagrożenie dla stabilności i jedności państwa (np. Albigensi uważali seks i prokreację za zło szatana, co musiało się odbić na liczbie tak bardzo potrzebnych wtedy rąk do pracy). Dalej: kary za uprawianie czarów zwarte były w świeckich kodeksach karnych tworzonych przez władców. Takie zapisy zastraszały społeczeństwo, umacniały rolę władcy i dawały mu dogodny sposób do rozprawy z przeciwnikami – o czary można było oskarżyć każdego. Poza tym surowy wymiar kary nie był w średniowieczu niczym wyjątkowym. Śmiercią karano nawet zwykłą kradzież.

Kościół od początku protestował: papież Klemens V już w 1312 roku nakazał ograniczyć tortury, papież Mikołaj I potępił je jako sprzeciwiające się prawom boskim i ludzkim, a Sykstus IV potępił nadużycia inkwizycji hiszpańskiej. Kościół w „Decretum Gratiani” ostatecznie zabronił wydobywać zeznania drogą tortur. Książka "Młot na czarownice" zaraz po wydaniu została potępiona przez papieża Aleksandra VI i wpisany na listę ksiąg zakazanych (źródło: "Występni papieże renesansu. Prawda czy czarna legenda?" Gerard Noedl)

Jednak te i inne działania Kościoła były tak samo traktowane jak obecne apele papieża o pokój na świecie: nie robiły na władzach świeckich większego wrażenia.  Np. Cesarz niemiecki Fryderyk II gorliwie wspierał rozwój inkwizycji, choć sam był heretykiem w myśl nauki Kościoła. Jak podają źródła wątpił on w nieśmiertelność duszy ludzkiej publicznie i w wiele innych dogmatów wiary. Nic złego go za to nie spotkało oprócz ekskomuniki, za to on sam wydał konstytucję, w której napisał: „Postanawiamy, aby heretycy byli karani śmiercią, aby żywcem na widoku publicznym byli w płomieniach.”. Trzeba też dodać, że Fryderyk II walczył z papiestwem także za pomocą wojsk. To tylko jeden z wielu przykładów na to, że to właśnie wolnomyśliciele i antyklerykałowie byli odpowiedzialni za okrucieństwa inkwizycji.

We Francji Filip IV Piękny będąc w konflikcie z papieżem Bonifacym VIII wykorzystał niechęć ludu do inkwizycji, podburzył nastroje i deklarując obronę niewinnych przejął kontrolę nad działalnością inkwizycji w swoim kraju. jednak nie o obronę kogokolwiek chodziło, a o realizację politycznych celów. Przykładem jest w tym względzie proces członków zakonu Templariuszy (1307 r.), gdzie pod pretekstem herezji Filip IV przejął cały majtek zakonu, zabijając jego członków.

Liczby ofiar inkwizycji? Wg szacunków  Briana B. Levacka (historyk o poglądach antykościelnych) zawartych w książce „Polowanie na czarownice w Europie”, w wieku XVI w całej Europie spalono za czary ok. 300 000 osób. Dwie trzecie (ok. 200 000 osób) spalono w protestanckich Niemczech, ok. 70 tysięcy w oderwanej od Kościoła Katolickiego Anglii! Zaznaczę tylko, że w obu państwach religia była podporządkowana władzy świeckiej, co jest cechą charakterystyczną religii powstałych w okresie reformacji. Tak przy okazji, szkoda, że nikt nie wspomina o charakterystycznej dla Lutra i Kalwina obsesji ścigania czarownic. Np. w księgach miejskich Genewy znajdziemy zapis, że w 1545 roku Kalwin kazał tam spalić za czary – bez sądu – 31 osób.

Przytaczając pokrótce powyższe przykłady nie chcę dokonywać jednoznacznej oceny tych wydarzeń, bo uważam, że jest to niemożliwe. Chcę jedynie uzmysłowić czytelnikom, jak naiwne i po prostu głupie jest wyrywanie z kontekstu wydarzeń historycznych i interpretowanie ich w taki sposób, aby uzasadniały poglądy ateistów. To po prostu manipulacja faktami historycznymi. Żałosne do jakich kłamstw muszą się uciekać ludzie, którzy uciekają od Boga. Nie bez powodu Chrystus nazwał Szatana „Ojcem kłamstwa”.

3 komentarze:

  1. Wybaczcie że tutaj piszę ale nie mogę wysłać maila.Mam pytanie czy spotkał was temat z ateistami (i nie tylko) o zarzutach jakoby to Konstantyn Wielki wymyślił chrześcijaństwo i Jezusa? Osobiście znam ten temat bardzo dobrze.Jeśli mogę pomóc to siebie polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie czekamy na wpis na ten temat, który opublikujemy na "Młocie"! Mojego mejla znajdziesz klikając na mój nick.

      Usuń
  2. Świetnie.Więc zabieram się do pisania.Jak mój artykuł będzie gotowy,to prześle.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń